niedziela, 28 czerwca 2015

Epilog część 2

Wszedłem do jej pokoju. Zobaczyłem ją podłączoną do tych wszystkich dobrze znanych mi aparatur. Usiadłem obok łóżka łapiąc ją za niezwykle lodowatą rękę.
-Paulina proszę cię obudź się. Ja nie dam sobie rady bez ciebie. Ja nie potrafię bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie, co ja pieprze nie na całym świecie tylko we wszechświecie. Ja bez ciebie nic nie znaczę. Tyle razy mi pomagałaś, więc teraz mam jeszcze jedną prośbę. Ta prośba to jedno słowo, na trzy litery. Niby tylko tyle ale jak dla mnie to będzie niezwykłe. Ostatnią prośbą o którą cię Proszę to o to ,,Żyj" Jesteś niesamowitą kobietą, matka i żoną. Proszę- powiedziałem a z moich oczu popłynęły łzy. Jednak ona nawet się nie poruszyła. Nagle jedna z aparatur wskazująca puls serca zaczęła coraz bardziej cichnąc. Spojrzałem na nią i zobaczyłem
















Szybko przybiegł lekarz z dwoma pielęgniarkami. Kazali mi natychmiast wyjść, tak też zrobiłem. Usiadłem na korytarzu, zakrywając twarz w dłonie. Tak bardzo się o nią boję, boję się że już się do mnie nie uśmiechnie, nie powie mi ,,a nie mówiłam" ,,Idioto" ale najbardziej boję się że już się nie będę mógł do niej przytulić. Dlaczego akurat ona?? Przecież jest idealna, a zachorowała. Przeszła przeszczep, który niby się udał a teraz co??/ Ona zasługuje na życie. Za drzwiami słyszałem dźwięki defibrylatora. Po chwili wszystko ucichło i wyszedł lekarz
-I jak?/- zapytałem ocierając łzy
-Puls jest i oddycha przez specjalny przyrząd, ale nadal się nie obudziła. Serce pracuje ale jest za słabe na taki wysiłek, alby sie obudziła. Niech pan jedzie do domu i jutro przywiezie mi wyniki badań z ostatnich dwóch sobót. - powiedział lekarz a ja popatrzyłem na niego jak na idiotę
 -Ale jakie wyniki??- spytałem
--Pana żona od trzech lat co tydzień jeździ na badania, i ja teraz potrzebuje ich wyników- powiedział, ale Paulina nie mogła wtedy robić badań, bo jeździła na zakupy a by mnie nie okłamywała w takich rzeczach. Na pewno nie!
-Dobrze przywiozę- powiedziałem i wyszedłem ze szpitala kierując saię do Iwony, bo to ona jeździła z Pauliną na zakupy. Gdy byłem już przed ich domem, zapukałem do drzwi
-Czego ty chcesz??- zapytał zaspany Krzysiek
-Chodzi o Paule- powiedziałem a on momentalnie się przebudził
-Co z nią??- spytał i zaprosił mnie do środka
-Zawołasz Iwonę?/- spytałem
-Ok- powiedział i poszedł na górę, po chwili zeszedł razem z Iwoną
-No mów Michał co się dzieje- powiedziała i stanęła obok Krzyśka    
-Co robicie zawsze w soboty, oprócz tych zakupów??- spytałem a ona popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem  
-Nie wiem o co ci chodzi- powiedziała i odwróciła wzrok, czyli kłamie
-Iwona nie kłam dobrze wiem że Paulina od trzech lat co każda sobotę chodzi do lekarza na badania. Więc gdzie ma wyniki?/- spytałem prawie krzycząc
-Ja je mam- powiedziała i poszła na górę po chwili przynosząc gruba teczkę -A po co ci to??- spytał
-Lekarz jej chciał tak więc tu jestem, dziękuje ja już się zbieram
-Czekaj jadę z tobą- powiedziała Iwona
-A co z dziećmi??- spytał Krzysiek
-Zadzwoń do Szampona i spytaj czyby ich nie popilnował - powiedziałem -Ale ja już jadę, jakby co to wiecie gdzie przyjechać- powiedziałem i szybko popędziłem w stronę szpitala. Wbiegłam na oddział i skierowałem sie do pokoju lekarza, który zajmował sie Paulą
-Dzień dobry to ja przyniosłem badania- powiedziałem
-Już nie są potrzebne - powiedział a mi świat się zawalił. Wyszedłem na korytarz, pobiegłem do niej. Właśnie zabierały ją pielęgniarki. Wybłagałem jeszcze chwilę bym mógł z  nią porozmawiać. Złapałem jej rękę. Zacząłem płakać. Ruszyła ręką. Szybko pobiegłem po doktora i powiedziałem mu o ty na co on
-Pan jest przemęczony i dlatego. Jej serce nie bije od jakiś 10 minut. No zobacz pan- powiedział i złapał ją za gardło żeby zobaczyć puls i wtedy krzyknął- Kurwa, dawać tlen ona żyję. Aparatury, szybko- krzyczał na cały oddział. Gdy już ją podłączyli spytał sie mnie
-Jak pan to zrobił???- spytał patrząc na jej puls który był widoczny na małym ekraniku
-Złapałem ją za rękę i powiedziałem ,,Kocham cię i nawet śmierć nas nie rozdzieli: i wtedy drgnęła jej ręka- powiedziałem i usiadałem obok niej i znów złapałem za rękę, mając nadzieję że się wybudzi. Niestety nie zadziałało. Przychodziłem z dzieciakami przez pięć lat codziennie. W tym czasie zdobyliśmy parę złotych medali klubowych i reprezentacyjnych. Wszystkie leżały na jej stoliku. Codziennie maiłem nadzieję że się wybudzi. Codziennie zastanawiałem się czy Bóg istnieje. Bo jakby był to ona by żyła. Prawda?? Czemu Bóg odbiera życie tym co je kochają, a daje tym którzy go nie chcą???Bardziej tą całą sytuację przeżywała tylko Agatka. Codziennie siedziała przy niej do późna. Oli z resztą też. Dużo naszych znajomych także ją odwiedzało. Wspierali mnie. Lecz ja miałem tylko jedno marzenie. Żeby się obudziła.   Dnia 05.04. kazali mi przyjechać do szpitala. I tak bym sie tam zjawił i szczególnie dzisiaj w jej urodziny. Już pięć lat przynoszę jej- nieprzytomnej kwiaty i kolejny naszyjnik, bo ona tak uwielbia naszyjniki. Poszedłem do pokoju lekarskiego zapukałem i gdy usłyszałem
-Proszę- wszedłem
-Dzień dobry- powiedziałem zajmując wskazane miejsce przez doktora Nowaka.
-Nie wiem czy to będzie taki dobry- powiedział
-Dlaczego?? Coś z nią nie tak?/- spytałem
-W sumie minęło już pięć lat i zgodnie z przepisami muszę ja odłączyć od aparatury- powiedział
-Chce pan ja zabić?/- spytałem a on chciał już coś mówić ale do pokoju wleciała Agatka krzycząc
-Mama  otworzyła oczy, szybko- powiedziała i pobiegła do sali
-Czyli jednak- pobiegłem szybko z lekarzem do sali. Gdy ją zobaczyłem nie mogłem w to uwierzyć. Miała otwarte oczy
-Wierzyłem w ciebie- powiedziałem i się w nią wtuliłem- Tak bardzo mi ciebie brakowało- powiedziałem
-Michał- powiedziała bardzo cicho
-Nie nic nie mów skarbie odpoczywaj - mówiłem, lekarz zaczął ja badać i po chwili zabrała ją na badania. Czekaliśmy (Ja, Oliwier i Agata) aż przyjadą z nia i będziemy znów mogli być razem, szczęśliwi. Tym razem na zawsze. Zadzwoniłem do Krzyśka i Mariusza powiadomiłem ich o całym zdarzeniu. Po 10 minutach zobaczyłem ich jak wpadają na salę.
-Gdzie ona jest??- spytał Krzysiek
-Na badaniach- powiedziałem. Siedzieliśmy tak chwilę aż jedna z pielęgniarek przywiozła ją. Gdy Paula zobaczyła stolik koło siebie i te nasz medale spytała
-Skąd to wszystko tutaj??- ledwo ją było słychać
-Twój ukochany mąż każdy medal tobie przynosił. - powiedział Igła
-Misiek on tak na poważnie??- spytała
-Tak- odpowiedziałem i pocałowałem w czubek głowy. Przywitała się ze wszystkimi i dopiero teraz na twarzy agaty zauważyłem prawdziwy uśmiech. Miała nawet w oczach jak to sama mówiła ,,łzy szczęścia bo w końcu odzyskała mamę" Po dwóch tygodniach Paulina wróciła do domu. Obecnie bada się co tydzień. Jak na razie lekarze nic nowego nie stwierdzili. Po tych wszystkich zdarzeniach można by powiedzieć że nasz miłość jest mocniejsza.  Ostatnio świętowaliśmy dostanie się Oliwiera do najlepszej szkoły sportowej w Polsce. Tak jak ja trenuje siatkówkę, Agatka też zaczęła. Można teraz powiedzieć że mamy wszystko. Za tydzień wyjeżdżamy na urlop i spodziewamy się kolejnego Winiarskiego tym razem Antosia
=-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już koniec!! Dziękuje wam za wszystkie wyświetlenia było ich ponad 6k. Jesteście wielcy!!! Dziękuje za miłe komentarze. Za wsparcie które znalazłam. Ten b;log był świetną  zabawą, ale to wszystko dzięki wam i dlatego zmieniłam nastawienie i po mimo chcianego uśmiercenia głównej bohaterki zrezygnowałam. Dziękuje wam jeszcze raz i zapraszam na kolejnego bloga o Mateuszu Bieńku. Szczęściara 

sobota, 27 czerwca 2015

Epilog część 1

*5 lat później*
*Michał*

Dziś Agatka obchodzi swoje piąte urodziny. Wraz z Pauliną postanowiliśmy zrobić mały piknik. Zaprosiliśmy jej koleżanki ze szkółki. Wszyscy mieli być na 16:30. Paulina ubierała małą a ja z Oliwierem zajęliśmy się grillem. Gdy wszystkie dziewczyny bawiły się w ogródku przyjechał Krzysiek z Iwoną. Zawołali małą do siebie.
-Ciocia, Wujek- krzyknęła i rzuciła się na nich
-No mała mamy dla ciebie prezent z okazji tych piątych urodzin- powiedziała Iwona
- Ale ja nie chce prezentów- powiedziała a ja spojrzałem jak Paulina się śmieje
-Oj no to to będzie ostatni prezent, ale przyjmij- powiedział Krzysiek
-No dobze -= powiedziała
-To choć z nami- powiedziała Iwona i złapała małą za rękę. Wszyscy wyszliśmy na dwór i zauważyliśmy rower.
-Dziękuje - powiedziała i skoczyła na Krzyśka
-Ależ proszę- powiedział i się uśmiechnął
-Ale ja nie umiem jeździć- posmutniała a wtedy Paulina do niej podeszła szepnęła jej coś na ucho, a Agatka się roześmiała
-Dobra ale my się zbieramy, wpadniemy jutro z Sebastianem- powiedziała Iwonka i gdy się pożegnaliśmy to oni pojechali do domu. Około 19:00 rodzice koleżanek Agatki, zabrały swoje pociechy i pojechały do domów. Siedzieliśmy całą czwórką i jak od dawna oglądaliśmy filmy familijne. Gdy film się skończył Oli z Agatką położyli się spać. Paulina miała czytać Agatce bajkę ale Oli zaproponował że sam to zrobi. Siedzieliśmy obok pokoju i słuchaliśmy jak czyta tą bajkę. Agatka wybrała ,,Małą Syrenkę" zresztą prawie jak zawsze. Po przeczytanej bajce Oliwier wrócił do swojego pokoju.
  Następny dzień. Sobota. Miał to być dzień wolny ale około 13:00 zadzwonił  trener żebyśmy jednak przyszli na 15:00 na dwugodzinny szybki trening. Paulina była z Agatką, Iwoną i Anką na zakupach, jak co tydzień. Należało jej się to szaleństwo choć raz na tydzień. Ja z Olim budowaliśmy mały domek na drzewie. Sam taki kiedyś miałem w dzieciństwie. Było już 45 po 14 więc poszedłem się spakować na trening zadzwoniłem do Pauliny
-Hej kotek- powiedziała gdy odebrała 
-No hej długo będziecie???- spytałem 
-Właściwie to zaraz jesteśmy w domu, a co stęskniony?/- zapytała  
-Jasne ale ja muszę iść na trening- powiedziałem 
-Przecież miałeś mieć dziś wolne- powiedziała smutniej 
-No tak ale - nie dokończyłem bo zauważyłem jak Paulina wjeżdża na podwórko, więc się rozłączyłem i poszedłem pomóc wziąć zakupy, było ich sporo.... 
-Na którą masz trening?/- spytała i dała mi buziaka 
-Na 15:00 - powiedziałem z uśmiechem
-To leć na co czekasz- powiedziała i popchnęła mnie w stronę auta 
-Spokojnie, widzimy się za dwie godzinki- powiedziałem i wsiadłem do auta po drodze zabierając Mariusza
-Siema stary- powiedział gdy wsiadał 
-No siema - powiedziałem i ruszyliśmy w stronę hali. Jak zwykle wyszliśmy spóźnieni ale trener był łagodny, nie dał karnych kółeczek, ani nic. Po wyjściu z hali skierowałem sie do auta i chwilkę czekałem na Szampona, aż w końcu przyszedł. Wróciłem do domu i zaprosiłem Mariusza na jakieś piwko, bo do poniedziałku mamy wolne.
*Paulina*

Usłyszałam pukanie do drzwi.Szybko poszłam otworzyć i nie wierzyłam własnym oczom. To była moja przyjaciółka Agata. Ponad sześć lat się nie widzieliśmy. Bardzo zmieniła się z wyglądu.
-Hej- rzuciłam jej się na szyję gdy dowiedziałam się że to ona
-No siemka- powiedziała i się odsunęłyśmy 
-Zapraszam w takim razie na kawę- powiedziałam  
-Z miłą chęciom- gdy weszłyśmy bliżej przybiegła Oliwier 
-Mamo mogę iść do cioci Iwony??
-No możesz zawieźć cię??=- spytałam 
-Nie zaraz przyjedzie Seba i pojedziemy rowerami- powiedział i po chwili zauważył Agatę 
-Dzień dobry- powiedział po chwili  
-Cześć- powiedziała Agata i wtedy usłyszałam dzwonek, Oli pobiegł żegnając się wcześniej 
-Tak więc co cię tu do mnie sprowadza??- spytałam podając jej kubek z napojem, ale usłyszałam płacz z salonu więc szybko tam pobiegłam, a Agata za mną
-Co się stało kochanie??- spytałam małą siadając obok jej zabawek
-Nadepnęłam na klocka, boli - powiedziała a ja wzięłam ją do kuchni
-Nie chwaliłaś się że masz córkę- powiedziała Agata   
-No widzisz, nawet nie było kiedy- uśmiechnęłam się i wzięłam małą na kolana. 
-A jak ma na imię??- spytała 
-Agatka- powiedziała Agatka 
-Bardzo ładne imię- powiedziała moja przyjaciółka śmiejąc się
-a ty jak mas na imie??- spytała 
-Agata- powiedziała i się zaśmiała. 
-Supell- powiedziała Agatka  
-A co tam u ciebie?/- spytałam przyjaciółkę
-Po staremu- powiedziała wzdychając
-Czyli jak__ Bo nie wieżę że od 6 lat się nic a nic nie zmieniło- zaśmiałam się
-No wiesz skończyłam szkołę, a właśnie mam coś dla ciebie- powiedziała i wyciągnęła kopertę. Otworzyłam ją i ujrzałam zaproszenie na ślub
-Serio?? Kto jest tym szczęściarzem??- spytałam ale przerwała nam mała Agatka 
--Mamo obiecałaś mi że pojeździmy- powiedziała wstając mi z kolan
-To jak ciocia pojedzie okey??- spytałam 
-Nie ja też chce zobaczyć jak jeździ tak piękna dziewczynka- powiedziała Aga 
-Okey to chodźmy- powiedziałam i poszłyśmy na dwór. Agatka jest naprawdę zdolna i już po parunastu minutach jeździła sama 
Gdy wróciłyśmy do domu, porozmawiałyśmy chwilę i Agata musiała jechać. Pożegnałam się i poszłam do salonu, bawiłam się z Agatką gdy nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. 










*Michał*



Wszedłem do domu, usłyszałem płacz. Pobiegłem na górę. Zobaczyłem nieprzytomną Paulinę i Agatkę, która płacze trzymając ją za rękę. 

-Dzwoń po karetkę- krzyknąłem do Mariusza. Próbowałem ją wybudzić, ale nic. Jej serce coraz wolniej zaczynało bić, próbowałem też robić pierwszą pomoc. W końcu gdy przyjechała karetka zabrali ją do szpitala. Pojechałem z Agatką od razu za pogotowiem, Mariusz pojechał do Iwony opowiedzieć  o całej sytuacji. Siedziałem na poczekalni od jakiś trzech godzi, z zasypiającą na rękach Agatą, gdy wyszedł lekarz. 
-Dzień dobry- powiedziałem i wstałem i Agata się obudziła
-dzień dobry, proszę za mną ale najlepiej bez małej- powiedział lekarz i wskazał na Agatkę
-Dobrze zaraz przyjdę- powiedziałem, gdy odszedł zwróciłem sie do Agatki 
-Czekaj tu na mnie, ale nie możesz się stąd ruszyć rozumiesz?/- spytałem ale w głębi duszy bałem się ją zostawić 
-Spokojnie ja ją popilnuję- powiedział Wlazły 
-Okey ja zaraz wrócę- powiedziałem i szybko poszedłem do pokoju lekarzy czy jakoś tam. Bałem się, bałem się że mogę ją stracić. Zapukałem
-Proszę- odpowiedział więc wszedłem do środka 
-Dzień dobry
-Dzień dobry więc przejdźmy do rzeczy- powiedział nawet na mnie nie patrząc. 
-Co z nią?/- spytałem 
-Jest pomiędzy śmiercią a życiem- powiedział lekarz pierwszy raz na mnie spoglądając. Kiwnąłem mu żeby kontynuował więc mówił dalej- jest w śpiączce i walczy o życie. Nie wiadomo czy wygra- powiedział lekarz patrząc w moje oczy do których napłynęły łzy 
-Mogę ją zobaczyć??- spytałem 
-Nie wiem czy to ma sens bo jest w śpiączce. A mam jeszcze jedno pytanie
-Jakie??- spytałem ze zdziwieniem 
-Ta dziewczynka to państwa córeczka??- spytała 
-Tak, właśnie wczoraj skończyła pięć lat- powiedziałem lekko podnosząc kąciki ust do góry. Żegnając się opuściłem pokój i poszedłem do siedzących na ławce Agatki, Anki, Winiara i Mariusza
-I co??- spytała od razu Anka wstając z miejsca 
-Jest w śpiączce i nie wiadomo czy się wybudzi- usiadłem na ławce biorąc Agatkę na ręce
-Co to jest spioncka??- zapytała Agatka i spojrzała prosto w moje oczy. Oczy, które przypominały mi Paulinę. 
-To taki- zaczęła Anka ale mała do niej powiedziała 
-Cicho!! Tata mi to wytłumaczy prawda??- i ciągle patrzała  w moje oczy 
-Agatka nie bądź taka, ciocia chciała dobrze. A śpiączka jest to taki jakby sen, ale ten sen nie zależy od nikogo- powiedziałem i pojedyncza łza spłynęła po moim policzku a Agatka widząc to wytarła ją
-Tato boję się- powiedziała a ja spojrzałem na nią 
-Ale o co??- spytałem próbując się uśmiechać ale na próżno 
-Że mama zaśnie i się nie obudzi- powiedziała i wtuliła się we mnie
-Spokojnie obudzi się- powiedziałem choć sam nie wierzyłem w te słowa. Siedzieliśmy na poczekali aż wybiła 21:00 
-Anka zabierzesz Agatkę do siebie?? Ja tu zostanę - spytałem 
-Jasne nie przejmuj się. I dzwoń jak coś więcej będziesz wiedział - powiedziała 
-Agatka choć - złapał ja za rękę Mariusz
-Nie ja zostaje z tatą- powiedziała i tupnęła nogą 
-Agatka idź połóż się wyśpij, bo jak nie to mama jak się obudzi to będzie krzyczeć- powiedziałem a po mich policzkach spłynęły łzy. Agatka podskoczyła i je wytarła, dała buziaka i poszła z Anką i Mariuszem 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że tak długo mnie nie było ale miałam dużo problemów. Wrzucam pierwszą część epilogu, jak wszystko będzie okey i będą komentarze wrzucę drugą, a zarazem ostatnią część epilogu

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 67 ,,Słoneczna Argentyna"

Obudziłam się około 13:15. Michał też się obudził. Leżeliśmy tak. On bawił się moimi włosami, ja jego ręką, a przerwał to wszystko telefon. Dzwoniła Iwona. Od razu odebrałam ale Michał zabrał mi telefon i sam przez chwilę rozmawiał. Po chwili się rozłączył i odłożył telefon na bok
-Po co dzwoniła??- spytałam
-Pytała jak się bawimy,- powiedział. Usłyszeliśmy pukanie Michał odpowiedział
-Proszę- i w naszych drzwiach pojawił się nie kto inny jak Facundo.
-Zapraszam na obiado - śniadanie- powiedział rozpromieniony, jakby przespał całą noc, a przecież to on był najbardziej piany...
-Okey już schodzimy tylko się ubierzemy- powiedział Michał
-To od razu strój, bo idziemy na plażę- powiedział
-Znów- powiedziałam
-A co ty tu chcesz robić, jak tu same plaże i dyskoteki - powiedział uśmiechnięty Argentyńczyk.
-To w twoim stylu- powiedział Michał. Conte tylko przytaknął i wyszedł. Szybko się ogarnęliśmy i poszliśmy na śniadanie. Czułam się tak jakbym była w hotelu a nie u przyjaciela Michała.
-Dzień dobry- przywitaliśmy się z mamą Facu i siostrą. Zjedliśmy śniadanie, chłopaki poszli po coś jeszcze do taty Facunda a ja z panią Conte posprzątaliśmy po obiedzie. Po chwili przyszli chłopcy i poszliśmy (Ja, Michał, Facu, i jego siostrą Manuelą) Chciałam zadzwonić do Iwony, ale Michał zabrał mi telefon.. Sama w to nie wierze. Manuela jest naprawdę świetną dziewczyną. Zabawna, ładna, mądra i otwarta.
*1 tydzień później *
*Michał* 

Wróciliśmy z Pauliną do Polski po wspaniałym tygodniu spędzonym w Argentynie, ale niestety to co piękne szybko się kończy. Za tydzień wyjeżdżam na zgrupowanie do Spały. Nie wiem jak ja to wytrzymam. Właśnie weszliśmy do domu, by tylko rzucić walizki i udać się do Iwony po dzieciaki. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie zdążyłem nawet nacisnąć klamki bo wyskoczył Oliwier mocno nas obejmując.
-Tato... - krzyknął i zaczął nas tulić. Weszliśmy dalej do domu. Usiedliśmy, Agatka spała więc jej nie budziliśmy. Siedzieliśmy przy kawie, Oli cały czas siedział pomiędzy mną a Pauliną. Ale gdy ta usłyszała płacz Agatki od razu pobiegła na górę. Cała reszta za nią. Po chwili jednak wszyscy zeszliśmy i usiedliśmy oprócz Pauliny, która bawiła się z Agatką jakąś książeczką na łóżku.
 Po ponad godzinie pojechaliśmy do domu. Siedzieliśmy całą czwórką. Było trochę po 20:20 więc Oli poszedł do mycia. Potem pomogłam Paulinie umyć Agatkę. Była sobota więc wszyscy oglądaliśmy jakiś animowany film, tym razem padło na Madagaskar. W połowie filmu Agatka powiedziała pierwszy raz
-Mama- Paulina spojrzała na nią ze zdziwieniem jak cała reszta.
-Powtórz- powiedziałam
-Mama- powiedziała znów.
-A powiedz Oliwier- powiedział Oli a ja tylko sie uśmiechnąłem i powiedziałem
-Tego na pewno nie wymówi bo jest za długie i za trudne jak na nią. - zrobił smutna minkę i oglądał dalej co zrobi jego mała siostrzyczka. Jednak ona mimo dalszych namów nic nie mówiła. Po skończonym filmie Oli poszedł spać, a ja położyć śpiąca już Agatkę do łóżka. W tym czasie Paula poszła sie umyć.
Siedzieliśmy tak we dwoje z lampką wina, jakby świat obok nas nie istniał. Jednak już zaczęła się zbliżać 2:30 więc postanowiliśmy iść spać. Rano obudziliśmy się przed 9 bo Agatka zaczęła płakać. Wziąłem ją do nas a po chwili zjawił sie Oliwier. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas aż zadzwonił telefon. Był to Krzysiek
-Nudzi wam się??- spytał bez żadnego cześć. 
-Nie nie nudzi a może tak cześć??- spytałem 
-Dobra hej ale za godzinkę widzę was u siebie ze strojami i ręcznikami, bo idziemy na basen- powiedział a ja zamarłem 
-Nie proszę, ja mam już tego dość!!- powiedziałem po chwili dodając- Cały tydzień siedziałem na plaży 
-Nie przeżywaj- powiedział i się rozłączył. 
-Igła chce nas zabrać na basen- powiedziałem 
-Nie proszę, tylko nie to - powiedziała Paula podnosząc się. 
-Jak chce nich sobie jedzie my się nie ruszamy co nie?- spytałem 
-Ale ja chcę jechać- powiedział błagalnym głosem Oli. W końcu zdecydowaliśmy że pójdziemy na ten basen. Paulina z Iwoną były z Agatką w mniejszym basenie a my z chłopakami uczyliśmy ich pływać., co nie było prostym zadaniem, a zwłaszcza z Olim. Koniec, końców po dwóch godzinach umieli mniej więcej pływać. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za długą nieobecność, ale miałam dużo spraw prywatnych, które nie pozwoliły mi pisać. Rozdział dosyć krótki i taki o niczym. Następny rozdział to będzie prawdopodobnie EPITOLOG 

wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 66

-Nie śpisz już??- spytała
-Przed chwilą wstałem i chciałem zrobić śniadanie- powiedziałem i chciałem ja pocałować, ale się odsunęła
-Przepraszam ale muszę sobie to wszystko poukładać- powiedziała i usiadła do stołu
-Rozumiem a teraz jedz- powiedziałem kładąc na stół kanapki
-Dziękuje, a mógłbyś jeszcze Agatce zrobić mleko??- spytała
-Jasne- powiedziałem i zrobiłem to o co mnie poprosiła. Nakarmiłem ją i gdy Paulina zjadła wzięła ją bym to ja teraz zjadł. Po śniadaniu pojechaliśmy do Iwony i Krzyśka po Oliwiera. Gdy weszliśmy do środka Iwona z Paulą poszły na taras, a ja z Krzyśkiem i dzieciakami pojechaliśmy do sklepu.
*Paulina*
Chłopaki pojechali do sklepu a ja z Iwoną i Agatką poszłyśmy na taras usiąść.
-A jednak wróciłaś- uśmiechnęła się
-No jednak- westchnęłam
-Ale jak to możliwe że ci się pogorszyło?? Przecież brałaś tabletki- powiedziała. Nic nie odpowiedziałam a Iwona znów spytała -Brałaś tabletki?? - znów cisza - Czemu ich nie brałaś?? - spytała
-Czułam się dobrze więc przestałam je brać - powiedziałam spuszczając głowę na dół
-I Michał  niczego nie zauważył??- spytała
-W pudełku z lekami włożyłam rutinoscorbin - powiedziałam
-A co z dawcą?? - spytała po chwili -chciałam odpowiedzieć ale na taras weszli chłopcy. Porozmawialiśmy i po godzince ja, Winiar, Agatka i Oli wróciliśmy do domu.
*4 miesiące później*
*Paulina*
 
Dziś jest ten dzień. Niepewność była, ale czy ma znaczenie jak kogoś bardzo kochasz?? Nie. Kieruje się sercem i myślę, że się opłaci. Byłam już gotowa. Czekałam z Anką i Iwoną aż przyjdzie mój tata, by mnie odprowadzić pod ołtarz…. Byliśmy już na Sali. Anka wzięła małą. Pierwszy taniec. Bajka. Nie myślałam, że jeszcze kiedyś zatańczę. Dwa miesiące temu miałam udany przeszczep szpiku. Jak na razie jestem w pełni zdrowa i szczęśliwa. Czyżby los się do mnie uśmiechnął? Michałowi całkowicie wybaczyłam. Jest naprawdę wspaniale., Pomimo tego, że często mają wyjazdy i już za dwa tygodnie wyjeżdża na zgrupowanie do Spały, to się tym nie przejmuję. Wiem, że on mnie kocha tak samo jak ja jego.  Wszystko szło wspaniale. Nagle zobaczyłam Klaudię i Sebastiana. Myślałam, że ona z nim zerwała, ale jak widać nic się nie zmieniła. Po mimo tego nie zepsuli mi nastroju. Chwilkę nawet z nimi porozmawiałam. Była świetna zabawa. Michał nie odstępował mnie na krok. Oli bawił się z Sebastianem moim młodszym kuzynem Wojtkiem i jeszcze jakimiś dziećmi, za to Agatka, była brana z rąk do rąk
-Macie wspaniałe dziecko- powiedziała mama Michała
-Dziwisz się?? – Spytał i pocałował mnie w czoło
-Muszę cię zawieźć, bo bardziej przypomina mi Paulinę- uśmiechnęła się
-Zobaczymy… - powiedział i się uśmiechnął. Po chwili zobaczyliśmy jak cała reprezentacja Polski oprócz Winaiara wchodzą na scenę. Zaczęli rozmawiać z Dj’em. Po chwili na ścianie pojawiły się filmiki. I to te, które nagrywałam z Michałem.
-Zabije cię- powiedziałam do Michała
-Zmusili mnie- powiedziała. Na filmiku były nasze wypady do zoo, na basen go kina, na zakupy, przeróżne imprezy i spotkania ze znajomymi. Ale słowa, które usłyszałam na koniec wzruszyły mnie ,,To był wypadek, który odmienił ich życie” – powiedział Krzysiek, po chwili Mariusz dodał ,, Przechodziliście razem wiele. Czasami nie wytrzymywaliście, ale zawsze potrafiliście się pogodzić. Nie znam takich par, które po takich przejściach zachowują się jak gdyby nigdy nic się nie stało, a wręcz przeciwnie z każdą z tych problemów wychodziliście kochając się jeszcze mocniej” Poszliśmy na scenę przytulić naszych przyjaciół. Pomimo tego że mają nierealne pomysł to są całkiem zabawne. Zaczęły się konkursy. Anka z Mariuszem wyrywali prawie wszystkie konkurencję. Przyszedł czas oczepin. Welon złapała Anka a krawat… Mariusz. Z Michałem nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Po wszystkich tańcach, podszedł do mnie Krzysiek, Mario, Kłos
-Paulina mogłabyś, pujść na chwilę z nami?? – Spytał Krzysiek
-Poco??- Spytałam 
-No, choć rzesz – powiedział Mariusz, więc nic już nie mówiłam tylko poszłam za nimi. Wyszliśmy na dwór. Zasłonili mi oczy i zaprowadzili sama nie wiem gdzie.
-Usiądź- powiedział do mnie Krzysiek
-Co wy debile kombinujecie- powiedziałam, bo właśnie wsiadałam do auta.
-Nie denerwuj się wszystko jest w jak najlepszym porządku- powiedział Karol
-Zabije was kiedyś, zostawcie mnie- powiedziałam i chciałam odwiązać oczy, ale prawdopodobnie Kłos złapał mmie za rękę i nie chciał puścić. Prosiłam żeby mnie zostawili nic. Słyszałam, że ktoś wsiadł po czy m samochód ruszył a ja wtedy już zaczęłam się mocno denerwować
-Chłopaki przestańcie się wydurniać i odwieźcie mnie z powrotem na salę.  – Mówiłam
-Paulina przestań, nic ci to nie da za parę godzin będziesz nam dziękować- powiedział Mariusz 
-Chłopaki ja naprawdę nie mam zamiaru się z wami w nic bawić odwieźcie mnie albo spotka was coś niemiłego- mówiłam
-Z tego, co ja wiem to groźby są karalne- powiedział Krzysiek głupio się śmiejąc
-A porwanie nie??- Spytałam kipiąc ze złości
-Ale my działamy na zlecenie- śmiał się Kłos a ja już naprawdę nie wytrzymywałam
-Ciekawe, na jakie zlecenie? – Spytałam
-Oj za dużo byś chciała wiedzieć- powiedział Igła i stanieliśmy
-Mogę już iść?- Spytałam z nadzieją w głosie
-Nie ty tu nie wysiadasz, bo zaraz jedziemy dalej- mówił Mario, jeszcze chwila a wybuchnę
-Chłopaki to naprawdę nie jest śmieszne Michał na pewno się martwi- powiedziałam
-Trudno- powiedział Kłos
-Ale mi się chce siku – powiedziałam mając nadzieję, że to zadziała
-Wytrzymaj jakieś 20 minut- powiedział Krzysiek. Po chwili usłyszałam, że ktoś wkłada coś wielkiego do bagażnika, po czym wsiada do przodu. I po chwili jechaliśmy. Postanowiłam się już nie odzywać tylko siedziała i tupałam nogami, bo wiedziałam, że Igła tego nie lubi jak kieruje
-Paulina przestań jesteśmy na miejscu. – Powiedział, gdy zatrzymał auto
-Teraz możecie mnie puścić i odsłonić oczy??- Spytałam
-Jeszcze chwila – powiedział Mario po chwili dodając- Wychodź
-Już spokojnie- powiedziałam. Szliśmy po schodach potem prosto aż w końcu stanieliśmy w jednym miejscu i Krzysiek powiedział
-Już, chłopaki rozwiążcie ją- powiedział śmiejąc się w niebogłosy
-Tak chłopaki rozwiążcie mnie żebym mogła wam nakopać- powiedziałam a gdy ściągnęli mi chustę z oczu zobaczyłam, że jestem na lotnisku a obok mnie stoi Michał z walizkami
-Ty!!! – Powiedziałam patrząc na Michała morderczym spojrzeniem- Jak mogłeś. Co ty w ogóle odwalasz??- Pytałam
-Wakacje- uśmiechnął się
-Ty to mądry jesteś a co z dzieciakami??- Spytałam
-Iwona się nimi zajmie- powiedział Krzysiek
-Wy zwariowaliście do reszty ja nigdzie nie jadę!!- Mówiłam
-Spokojnie. My jedziemy tylko na tydzień- powiedział Michał – Nie przeżywaj przyda nam się
-Oj panie Michale Winiarski ja cię kiedyś zabiję – powiedziałam
-Oj pani Paulino Winiarska jedziemy i koniec- powiedział Michał specjalnie podkreślając Winiarska
-Ty tak tam lepiej nie szalej, bo w każdej chwili można rozwód wziąć –powiedział Krzysiek śmiejąc się
-Dobra, dobra my tu gadu gadu a za pięć minut startuje wasz samolot. – Powiedział Mario
-Pa- powiedzieliśmy, ja ostatecznie się zgodziłam. Po parunastu minutach byliśmy w samolocie, sama nie wiem, dokąd, Michał nic mi nie chciał powiedzieć. Aż w końcu stiuardessa powiedziała
-Witamy wszystkich podróżników w drodze do Argentyny. Do końca podróży zostało 6 godzin. Życzymy miłej podróży 
-Czyli Argentyna??- spytałam
-No tak nie cieszysz się?? Przecież zawsze chciałaś tam pojechać- powiedział Michał po chwili dodając – Lepiej się teraz prześpij po przyjeżdżamy na 12: 20 i jesteśmy zaproszeni do Facu – powiedział
-Czyli jechaliśmy na wakacje żeby się spotykać z twoim kumplem??- Spytałam
-Jak nie chcesz możemy całymi dniami siedzieć w domu i się nie ruszać. Chyba, że ty będziesz przewodnikiem?? –Zaśmiał się
-Ażebyś wiedziała- uśmiechnęłam się po sekundce dodając-, Ale możemy iść do niego, bo jest całkiem przystojny- zaśmiałam się, bo wiem jak to Miśka denerwuje
-Jasne idź sobie do niego- powiedział i udawał obrażonego, ale po jego minie było widać że już nie wytrzymuje ze śmiechu
-Tylko wiesz ja zakochałam się w kimś o wiele lepszym od Facu – powiedziałam specjalnie odsuwając się od niego
-To, po co za mnie wychodziłaś?? Dla sławy pieniędzy?? –Mówił mocno wkurzony a ja się zaśmiałam i powiedziałam
-Po pierwsze tak się nie wydzieraj a po drugie tą osobą jesteś ty idioto- powiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Przepraszam, ale jestem o ciebie strasznie zazdrosny- uśmiechnął się
-Ale kotek przecież nie musisz.. Pamiętasz, co przyrzekaliśmy parę godzin wcześniej?? – on nic nie powiedział tylko pocałował mnie w czoło. Oparłam się o jego ramie i zasnęłam. Obudziłam się i zauważyłam, że ma opartą głowę o moją. Nie wiedziałam czy śpi czy co, ale nie chciałam nic robić żeby w razie, co go nie obudzić. Po kolejnej godzinie
usłyszałam, że musimy się zapiąć bo będziemy lądować.
-Misiek zapnij pas – powiedziałam całując go delikatnie w usta
-Dobrze- powiedział i zapiął pas. Po kilkunastu minutach byliśmy już przed lotniskiem. Michał zauważył, że czeka na nas Facu. Podeszliśmy do niego
-Siema stary- powiedział Michał przybijając piątkę z Facu
-O witam młody- odpowiedział Argentyńczyk śmiejąc się
-Cześć – powiedziałam do siatkarza, który jakby dopiero dostrzegł moją obecność
-Paulina!! Cześć!! Widzę, że z dnia na dzień coraz piękniejsza- powiedział i przywitaliśmy się uśmiechem, co Michała najwyraźniej zdenerwowało, ale pocałowałam go w policzek żeby, choć trochę go uspokoić.
-To, co idziemy??- Spytał Argentyńczyk
-Idziemy, ale gdzie nas zabierasz??- Spytał Winiar
-Rozpakujecie się u mnie a potem zapraszam na obiad do mojej ulubionej restauracji, potem idziemy na plaże a na końcu czas wolny by przygotować się na imprezę
 -Okey- powiedziałam razem z Michałem, i ruszyliśmy w stronę auta. Potem już do domu. Przywitałam się z panią Conte. Facu zaprowadził nas do naszego pokoju. I poszedł sobie. Ja z Michałem zaczęłam się rozpakowywać
-Myślisz, że to nie kłopot??- Spytałam
-Też tak myślę, ale on nalegał- powiedział
-Ciekawe, co tam u dzieciaków??
-Na pewno dobrze nie martw się. A wzięłaś leki?/- spytał jakbym to ja była małym dzieckiem
-Tak mam- powiedziałam i pomachałam mu pudełkami przed nosem. Po jakieś godzince przyszedł Conte, ale z Uriarte. Przywitałam się z rozgrywającym i razem poszliśmy na obiad.
-Dzień dobry mogę już przyjąć zamówienia?? – Spytała dosyć wysoka i ładna kelnerka. Facu złożył zamówienia, więc siedzieliśmy śmiejąc się, a do chłopaków, co chwile przychodzili jacyś fani. Michała też rozpoznawali, mniej, ale poznawali.   Gdy przyszły dania jedliśmy, ale przez śmiech zeszło nam na to jakieś trzy godzinki. Tak to jest nienormalne, ale z takimi idiotami jak oni wszystko jest możliwe. Wróciliśmy do domu, po czym gdy tylko się przebraliśmy ruszyliśmy na plażę.
-Paula no dawaj, chodź do wody- powiedział Niko gdy rozkładałam kocyk na plaży.
-Dajcie spokój wolę się opalić – powiedziałam śmiejąc się
-Michał- powiedział Facu i już po chwili nieśli mnie w stronę wody. Chciałam się wyrwać, ale nie miałam jak. Jak ostatnie chamy wrzucili mnie do tej wody…
-Michał..  ja nie umiem pływać- specjalnie tak mówiłam, gdy wrzucili mnie
-O ku*** - powiedział i chciał mnie podnieść, ale zamoczyłam go w tej wodzie i usiadłam mu na barki
-Sprytna- powiedział Conte, który to wszystko nagrywał
-Conte ty idioto wyłącz ta kamerę – krzyknęłam
-Ale musiałem to uwiecznić- powiedział. Na plaży spędziliśmy chyba dwie godziny, po czym zmęczeni wróciliśmy do domu by się przygotować do imprezy, na którą nie miałam ochoty iść. Jednak po namowach Michała znów się zgodziłam i około 21: 30 byliśmy przed klubem. Przeważnie tańczyłam z Michałem, bo on niechętnie dawał komuś innemu szansą na taniec. Wróciliśmy nad ranem około  3:00. Michał piany od razu położył się do łóżka a ja wzięłam jeszcze parę tabletek, po czym położyłam się spać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam do czytania i komentowania <3  

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 65

*Michał*
Jechaliśmy na ten basen, gdy do Iwony zadzwoniła Paulina. Powiedziałem jej żeby włączyła na głośno mówiący, ponieważ chciałem ją usłyszeć, ale to co powiedziała przerosło mnie. Powiedziałem wtedy co myślę, choć zbytnio nie myślałem. Jak ona może tak odejść?? Ale teraz to wszystko mi obojętne. Nie mam zamiaru się starać o coś co nie ma sensu... Starałem się, choć zdarzały mi się potknięcia, ale to ona ze mnie zrezygnowała więc okey.  Chce tylko jej szczęścia. Kocham ją ale nie mogę jej dać tego szczęścia, więc może jakiś inny jej go da?? Oby jej się wszystko poukładało.    Wyłączyłem telefon bo wiedziałem że będzie chciała mi wszystko powiedzieć ale nie chciałem jej marnować tego czasu. Poszedłem z Olim i Sebastianem na basen a Igła z Iwoną do baru obok. Gdy już mieliśmy wychodzić, zaczepiały mnie fanki, ale nie miałem nastroju do niczego. Chciałem wrócić do domu. Przebraliśmy się i poszliśmy do baru na obiad. 
-No hej jak na basenie??- spytał Igłą gdy tylko usiedliśmy 
-Wujek było super. Tata nawet obiecał że w tym tygodniu wybierzemy się na powtórkę- mówił Oliwier a jego oczy świeciły 
-No musimy iść jeszcze raz- dodał Sebastian 
-Dobra ale teraz co chcecie jeść?? - spytała Iwona. Gdy złożyliśmy zamówienia, a dzieciaki postanowiły usiąść osobno co wyglądało komicznie, Krzysiek powiedział 
-Dzwoniła do mnie Paulina 
-No i co z tego?? Nie mam zamiaru z nią rozmawiać- powiedziałem niby zdenerwowany, ale w głębi duszy chciałem wiedzieć co chciała 
-Michał ona dała ci się wytłumaczyć więc mógłbyś zrobić to samo. - powiedziała dosyć smutno Iwonka 
-Ale ja nie chcę- powiedziałem
-Iwona możesz na chwile zabrać gdzieś chłopaków??- spytał Ignaczak 
-Jasne, tylko powiedz mu to- powiedziała i wyszła z chłopakami na ,,spacer" 
-Co masz mi powiedzieć?? - spytałem 
-Żebyś zadzwonił do Pauliny i dał jej się wytłumaczyć. Powinieneś to usłyszeć od niej, ale daj mi na chwilkę telefon- powiedział gdy włączałem telefon 
-Masz- podałem mu telefon- Ale myślisz że to ma sens, skoro ona tak czy tak wyjeżdża?- spytałem 
-A wiesz dlaczego ona wyjeżdża?? - spytał podając mi telefon 
-No tak ma mi za złe że ją zdradziłem- powiedziałem 
-To jesteś w błędzie zadzwoń - powiedział więc tak też zrobiłem. Kocham ją ale czy ona mnie ?? Przecież gdyby kochała nie zrobiła by tego 
 -Michał tak się cieszę że zadzwoniłeś- powiedziała 
-No, teraz mi powiedz dlaczego chciałaś wyjechać??- spytałem ''
-Nie czytałeś sms'a ?- spytała   
-Nie chciałem to od ciebie usłyszeć- powiedziałem choć domyśliłem się że Krzyśkowi po to był mój telefon 
-Bo... to nie tak że ja cie nie kocham- powiedziała. 
-To o co chodzi??- spytałem. Słysząc od niej że jednak mnie kocha dało mi nadzieję 
-Nie chciałam cie martwić przed meczami, ani  zatrzymywać przed reprezentacją, - mówiła dosyć wolno 
-Ale Paulina powiedz dlaczego chciałaś wyjechać?- pytałem i najwyraźniej trafiłem na czuły punkt -Pamiętaj że co by nie było zawsze ci pomogę - powiedziałem 
-Michał mi już nic nie pomoże. Potrzebuje przeszczepu, ale nie ma takiego dawcy, który ma taki sam typ genetyczny- powiedziała a mi zaczęły spływać łzy 
-Ale musi być jakieś wyjście- powiedziałem 
-Nie Michał, lekarze dają mi maksimum 2 tygodnie, więc chciałam wam oszczędzić cierpienia, nie chciałam żebyś wiedział że umarłam, wolałam żebyś mnie za takie coś znienawidził niż myślał że nie żyję - powiedziała a mi łzy zaczęły płynąć po policzkach 
-Paulina ale damy radę na pewno jest ktoś kto może dać ci szpik. Mama, tata ja też tylko wystarczy sprawdzić czy mogę a zrobię to  - powiedziałem 
-Nie rodzice nie mają o niczym pojęcia i niech tak pozostanie!!- powiedziała 
-To ja nim zostanę- powiedziałem 
-Michał to musi być ktoś z rodziny- powiedziała 
-Właśnie że nie - powiedziałem
-To nie ma sensu. Ułóż sobie życie na nowo, lepsze z jakąś zdrową dziewczyną, która będzie w stanie dać ci wszystko 
-Tego co chcę jest w stanie dać mi tylko jedna osoba. I jesteś nią ty- powiedziałem 
 -Ciekawe co takiego??
-Siebie. Uwierz mi że tylko ty mi jesteś potrzebna do szczęścia no i oczywiście Oli i Agatka - powiedziałem 
-Michał ale ja nie chcę żebyś z Olim patrzeli jak umieram - powiedziała 
-Nie umrzesz!! Obiecuję
-Michał zrozum mnie już nic nie uratuje. Mam do ciebie jedną prośbę 
-Okey ale ja też mam jedną prośbę  - powiedziałem ]
-Mów pierwszy
-Bądź - powiedziałem, 
-Jesteś tego pewny?- spytała 
-Jak niczego innego. Przyjechać po ciebie??- spytałem 
-Nie chce was ranić - powiedziała 
-Ale jak odjedziesz zranisz i nas i siebie. Jadę po ciebie. Nie odpuszczę tak łatwo, nawet jak to mają być nasze ostatnie tygodnie- powiedziałem i się rozłączyłem 
-No i jak ??- spytał Igła 
-Jedziemy do Gdańska- powiedziałem i w tym samym czasie do baru wróciła Iwona z dzieciakami.
-Iwona wiem że teraz cały czas pilnujesz Oliego ale możesz z nim jeszcze zostać?? Ja i Krzysiek pojedziemy,y do Gdańska- powiedziałem  
-Jasne!!  Czyli mam rozumieć że wszystko wyjaśnione??- spytała 
-Tak- powiedziałem i ukląkłem przy Olim- Tata jedzie ale wróci najpóźniej jutro po południu. Przepraszam cię za to- powiedziałem
-Nic  nie szkodzi, ale mama wróci??- spytał 
-Tak właśnie z wujkiem jedziemy po nią i Agatę - powiedziałem pożegnaliśmy się z Krzyśkiem i wyszliśmy. Szliśmy pieszo do domu Ignaczaków, żeby Iwona miała samochód. W sumie to tylko dwa kilometry ale woleliśmy zostawić auto.   Po 10 minutach dotarliśmy do ich domu. Igła jak zwykle wziął coś na drogę i ruszyliśmy w stronę Gdańska. Nie mówiliśmy prawie nic przez całą drogę. Ale gdy zobaczyłem napis ,,Witamy w Gdańsku" ucieszyłem się. Dojechaliśmy pod dom rodziców Pauliny. Zapukałem. Otworzyła mi jak przedtem Klaudia
-Czego ty tu jeszcze chcesz??- spytała 
-Przyjechałem po Paulinę- powiedziałem 
-Nie wiem czy chce z tobą rozmawiać, a poza tym jest strasznie późno. 
-Spokojnie Klaudia- powiedziała Paulina, trzymając Agatkę na rękach 
-Jak chcesz- powiedziała i odeszła 
-Jedziemy ??- spytałem
-Paulina przepraszam z moje zachowanie podczas ostatniej naszej rozmowy- powiedział Igłą a Paula tylko machnęła lekceważąco rękami
-Jedziemy??- powtórzyłem pytanie
-Jesteś pewien??- spytała patrząc mi prosto w oczy
-Mówiłem że tak i nic tego nie zmieni- powiedziałem uśmiechając się -Gdzie masz bagaże?? - spytałem po chwili
-Na górze w moim pokoju- powiedziała
-Ubiorę tylko małą - powiedziała kierując się w stronę salonu. Gdy zniosłem bagaże Paulina właśnie żegnała sie z mamą. Po chwili siedzieliśmy już w aucie i kierunek Bełchatów. Droga minęła w dobrej atmosferze tylko Agatka co chwile płakała. Była 5:20 kiedy wróciliśmy do Bełchatowa. Nie zabierałem już od Iwony  Oliwiera, bo by się obudził. Wróciłem z Pauliną i Agatą do domu. Paula od razu położyła Agatkę do łóżeczka w jej pokoiku, a my jeszcze chwilkę op całej tej sytuacji rozmawialiśmy. Ostatecznie zmrużyliśmy oko o 6:15 by za 15 minut usłyszeć płacz Agatki
 -Nie wstawaj ja pójdę - powiedziałem i poszedłem do pokoiku obok. Wziąłem małą na ręce, ponosiłem chwilę aż zasnęła, więc sam też to zrobiłem. Obudziłem się o 10:20, Pauliny nie było obok mnie, ale poszedłem do pokoiku Agatki to ją zobaczyłem jak bawi się z małą. Zszedłem po cichu na dół by zrobić śniadanie. Po chwili usłyszałem Paulinę
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za jakieś dwa rozdziały przewiduję epitolog

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 64 ,,Każdy zasługuje na drugą szansę, lecz nie każdy ją dostaje"

Obudziliśmy się następnego dnia około 10:25. Z dołu dobiegały krzyki. Ogarnęliśmy się i zeszliśmy na dół. Paulina kłóciłam się z Klaudią, co mnie nie zdziwiło , ale jak nas zobaczyły to od razu ucichły. Gdy tylko spojrzałem na Paulinę ta odwróciła się i pobiegła na górę. Chciałem iść za nią ale Klaudia mnie powstrzymała
-Nie nie idź. Ona musi sobie wszystko poukładać, tylko nie wiem czy za tydzień ją odnajdziesz- powiedziała
-O co ci chodzi??- spytałem
O nic dobra zapomnij. Siadajcie do stołu i macie śniadanie. - powiedziała i wyszła. Nie rozumiem ich...
-Dobra Misiek zbieraj się i jedziemy. Nie mamy na co czekać. Przyjedziesz po nią jak sobie wszystko poukłada. - powiedział Krzysiek gdy skończyliśmy śniadanie.
-No dobra ale idę się z nimi pożegnać- powiedziałem i udałem się na górę. - My już jedziemy, przyszedłem się pożegnać- powiedziałem gdy wszedłem do pokoju w którym była Paulina i Agatka
-Na razie- powiedziała kładąc  małą
-Dasz znać jak to sobie wszystko poukładasz??/- spytałem z nadzieją
-Dobrze- powiedziała nawet na mnie nie patrząc, ominęła mnie i zeszła na dół a ja za nią. Z Krzyśkiem i Mariuszem pożegnała się uściskiem a mi tylko rzuciła ,,na razie" ale czego ja się spodziewam?/ Jechaliśmy do Bełchatowa trasą na skróty. Niby wszystko było dobrze dopóki po 6 godzinach jazdy nie zobaczyłem tabliczki  z  napisem ,,Jelenia Góra"
-Ty idioto!!- powiedziałem
-No sory myślałem że dobrze jadę. - powiedział Krzysiek
-No chyba nie. Jedźmy na skróty. szybko będziemy w Bełku, znam tą drogę- przedrzeźniał  Mariusz, wcześniej wypowiedziane słowa Ignaczaka
-Zatrzymaj się- powiedziałem. a gdy on to zrobił powiedziałem - a teraz wysiadaj
-Proszę bardzo zobaczymy pana Michała w akcji- naśmiewał się
-No to patrz i płacz. Jesteśmy około 330 km od Bełka więc będziemy za dwie i pół godziny na miejscu- uśmiechnęłam i ruszyłem
-Ok zakład że nie dojedziesz w dwie i pół godziny??- prowokował Krzysiek , choć ja wiedziałem swoje
-Ok o co??
-Kto przegra wozi zwycięzce przez calutki miesiąc - zaśmiała się Ignaczak
-Stoi- jechaliśmy w śmiechu, to znaczy Mariusz z Krzyśkiem się cały czas śmieli a ja myślałem nad tym wszystkim. Czy Paulina mi wybaczy?? Nie wiem. W końcu dojechaliśmy na miejsce
-No i jak??- spytałem
-Wygrałeś miszczu - powiedział Mariusz, który odliczał czas
-No to Igła szykuj się - powiedziałem. Pojechałem jeszcze do niego po Oliego, który tak się ucieszył na mój widok. Zostaliśmy odwiezieni przez Krzyśka. Weszliśmy do domu. Było jakoś po 20:00 piątek wieczorem. Siedziałem z młodym i rozmawialiśmy aż zeszliśmy na temat Pauliny i Agaty
-Tato, to moja wina - powiedział a mnie to zdziwiło
-Nie to nie twoja wina tylko moja. Nie rozmawiajmy już o tym dobrze??
-Ale tato ona wróci?? -spytał a mi łzy napłynęły do oczu.
-Wróci - powiedziałem choć nie do końca byłem przekonany. Ale jak to się mówi ,,Licz na najlepsze przygotuj się na najgorsze" -A co tam w szkole?/- spytałem by tylko zmienić temat
-Super!! Dziś rysowaliśmy narysowałem naszą rodzinę i pani powiedziała że mam najładniej. A jutro jedziemy na basen. Pamiętasz prawda??- spytał a ja odpowiedziałem
-Tak oczywiście- powiedziałem, choć tak naprawdę zapomniałem
-Pamiętasz że wujek Krzysiek, Sebastian i ciocia Iwona jadą z nami prawda?? - spytał
-Tak, a teraz już idź się umyć bo jest już po 21:00 - powiedziałem i uśmiechnąłem się do chłopca
-Dobrze- i wykonał czynność, którą mu wskazałem, a potem poszedł grzecznie spać. Ja też się wykąpałem a przed snem napisałem do Pauli ,,Dobranoc, śpij dobrze. Kocham cię <3" w odpowiedzi dostałem ,,Oni już śpią ale przekaże że pisałeś' Sylwia "  i dostałem to prześliczne zdjęcie
  Zasnąłem niemal natychmiastowo, bo dziś cały dzień w aucie. Rano jak wstałem zauważyłem że nie mam przy sobie telefonu co mnie zdziwiło. Poszedłem do pokoju Oliego a on sobie spokojnie siedział i grał  na nim.
-Dobra koniec tego dobrego, idź się ogarnąć a ja zrobię śniadanie- powiedziałem i zszedłem na dół do kuchni wyciągając wszystko do kanapek. Gdy skończyłem właśnie Oli wszedł do kuchni. Zjedliśmy śniadanie, po czym on oglądał telewizję a ja zadzwoniłem do Krzyśka
-Hej, o której jedziemy na ten basen??- spytałem
-No o 12 mamy być czyli za pół godziny geniuszu- powiedział
-Ok to zaraz u was będziemy - powiedziałem i się rozłączyłem. Następnie szybko z Olim zjedliśmy spakowaliśmy rzeczy i pojechaliśmy do domu Ignaczaków, a z tamtą na basen.
*Paulina*
Nie lubię dawać ludziom nadziei ale musiałam Michałowi powiedzieć że się do niego odezwę. Sprawy z Argentyną zostały dopięte na ostatni guzik i jutro wyjeżdżam. Chciałem właśnie nakarmić Agatkę gdy zadzwonił telefon. Wzięłam na głośno mówiący i karmiłam małą jednocześni rozmawiając z Iwoną 
-Hej, no co tam?/- odezwałam się 
-Ty sie pytasz co tam??Ja odchodziłam od zmysłów gdy nie przyjechałaś anie nie odbierałaś- mówiła ze złością w głosie 
-No przepraszam ale musiałam- powiedziałam a do oczu napłynęły kolejne łzy.   
-Kiedy wrócisz??
-Nie wrócę- powiedziałam ocierając łzy 
-Jak to?? Paulina nawet tak nie mów masz trzy dni i  widzę cię w Bełchatowie.
-Iwona, proszę nie zmuszaj mnie bo to nie ma sensu - powiedziałam 
-Wiesz co nie ma sensu?? twoje zachowanie. Nie zachowuj się jak nastolatka, którą po raz pierwszy ktoś zdradził - powiedziała a mnie zabolały te słowa. 
-Wiesz  myślałam że przyjaciółka powinna wspierać- powiedziałam odkładając mleko Agatki i biorąc ją by się jej odbiło 
-Nie przyjaciółka jest po to by postawić cię do pionu.- powiedziała 
-Iwona ale ja nie potrafię z nim tak dalej żyć- powiedziałam 
-Paulina, ale pomyśl o Agatce, czy mając przy sobie PRAWDZIWEGO ojca nie będzie jej lepiej??- spytała specjalnie podkreślając prawdziwego. Wiedziała jak na mnie wpłynąć lecz nie tym razem. Nie poddam się już postanowiłam 
-Iwona, nie ja sobie poradzę. Już wszystko załatwione. Nie martw się  - powiedziałam 
-Paulina co ty znów odwalasz?/- 
-Ja?? Nic ja tylko chcę odnowa z daleka stąd  - powiedziałam 
-Ciekawe gdzie??
-Daleko- powtórzyłam 
-No mów gdzie - denerwowała się 
-Czy to jest ważne?? Nie więc się nie przejmuj- powiedziałam 
-Paulina zastanów się zanim coś zrobisz bo później możesz tego ostro żałować. Mogę chociaż wiedzieć kiedy masz zamiar to zacząć ?? 
-Trudno ja będę tego żałować. A wyjeżdżam jutro po południu 
-Co??? Dobra nie będę cię namawiać ale pamiętaj masz rację że ty będziesz tego żałować ale masz jeszcze córkę o której też pomyśl. Ja kończę. A ci radzę przemyśleć to jeszcze parę tysięcy razy. Pa kochana, pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć  - powiedziała i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć bo sie rozłączyła. Położyłam już zasypiająca znów Agatkę i poszłam dokończyć pakowanie. Po chwili do pokoju weszła mama z Klaudią 
-Paulina jesteś pewna że tego chcesz?? To masa drogi stąd- powiedziała mama 
-Tak mamuś. Jestem tego pewna - powiedziałam 
-Pamiętaj że zawsze możesz tu wrócić- powiedziała 
-Dobrze- uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Agatkę, która leżała w łóżeczku.    Nie lubię być krzywdzona ale w ten sposób krzywdzę bliskich. Sama teraz nie wiem co mam robić. Nie mam pojęcia czy mam rację czy nie. A to wszystko przez Iwonę. Ona zasiała we mnie ziarenko niepewności, które cały czas kiełkuję, a poza tym chyba k........ nie chyba tylko nadal kocham tego debila (czytaj Michała) Dlaczego tak trudno się zdecydować???  Wiem że jak odjadę to będzie definitywny koniec i zranię go ale jeśli do niego wrócę też zranię.  Zadzwoniłam jeszcze raz do Iwony. Odebrała prawie natychmiastowo 
-No co tam??- spytała 
-Miałam wylecieć do Argentyny ale- nie dokończyłam bo usłyszałam głos Michała, który wyrwał Iwonie telefon i spytał 
-Do jakiej Argentyny?? Paulina obiecałaś że się zastanowisz- mówił ale tym razem Iwona zabrała mu słuchawkę i powiedziała 
-Sorry Michał kazał wziąć na głośnik bo chciał cie usłyszeć ale teraz już mów spokojnie czym jest to ale - mówiła brunetka 
-No właśnie bo ja nie chce skrzywdzić go bo sama coś jeszcze do niego czuję- powiedziałam 
-wiedziałam, więc kiedy wracasz do Bełchatowa??- spytała 
-Hola, hola nie tak szybko. - powiedziałam 
-Ale jak to nie?? Przecież kochasz go więc wracaj. Jeśli go kochasz to po co chciałaś wyjechać?? -pytała 
-To nie chodziło o to że mnie zdradził, no po części też ale chodzi o to że- nie dokończyłam bo Michał znów odezwał się w słuchawce 
-Jeśli tak chcesz to wyjeżdżaj do tej Argentyny,  droga wolna. Nie będę cię zatrzymywał, to był błąd że się w tobie zakochałem. Najlepszy i najszczęśliwszy błąd ale to wciąż błąd. Kocham cię ale nie potrafię zatrzymać cię skoro ty czujesz inaczej. Następnym razem ułóż sobie życie idealne tak jak z bajki. Znajdź swojego wymarzonego księcia. Przepraszam że cię zraniłem ale wiedz że ty też teraz ranisz. Każdy ma prawo popełniać błędy prawda?? Twoje słowa - powiedział a ja nie mogłam powstrzymać łez. Chciałam się odezwać ale się rozłączył. Próbowałam dzwonić. Nie odbierał. Obwiniłam go że wszystko spieprzył, ale tak naprawdę to ja wszystko spieprzyła. Odchodząc chciałam mu zaoszczędzić bólu choć wyszło na odwrót. Napisałam mu w sms'ie dlaczego chciałam odejść. Ale nie dostałam odpowiedzi. Całe popołudnie dzwoniłam ale ani ona ani Iwona nie odbierali dopiero po trzech godzinach odebrał Krzysiek 
-O co chodzi??- spytał 
-Krzysiek proszę daj mi Michała
-Ale on nie chce z tobą rozmawiać- powiedział 
-Ale proszę muszę mu wszystko wyjaśnić- mówiłam prawie dławiąc się łzami. Od kilku dni jest coraz gorzej z moim organizmem 
-Ale Paulina zrozum że on nie chce- mówił 
-Ale powiedz mi tylko czy przeczytał sms'a ??- spytałam mając nadzieję 
-Nie ma wyłączony telefon- powiedział 
-Proszę Krzysiek daj mi minutę żeby chociaż tobie wszystko wyjaśnić a jak będziesz chciał to mu to przekażesz. Proszę- mówiłam łkając przez łzy 
-Dobra ale tylko dlatego że cię naprawdę lubiłem- powiedział 
-W dzień meczu dowiedziałam się od mojego lekarza że potrzebny jest przeszczep, ale nie ma na razie dawcy z takim typem genetycznym i jest jakieś 10% że się ktoś znajdzie. Lekarze bez p[przeszczepu dają mi max 2 tygodnie życia. Chciałam wam wszystkim tego zaoszczędzić więc, postanowiłam powiedzieć że odchodzę, bo łatwiej jest powiedzieć że odchodzę parę tysięcy kilometrów dalej niż że odchodzę w nieznane. - mówiłam ze łzami w oczach a po chwili Krzysiek powiedział 
-Trzymaj się. Przekaże mu to jak przyjdzie - powiedział i się rozłączył.  
A ja dalej płakałam. Po chwili weszła Klaudia, widząc mnie mocno przytuliła, porozmawialiśmy jeszcze chwilę i tak jak obiecała wzięła małą ze sobą, więc miałam resztę dnia dla siebie, coś może gdybym miała Agatkę to bym się jakoś ogarnęła a tak cały czas leżałam i płakałam. Michał nie chce mnie już znać, więc po co tu zostawać?? Teraz mam 100% pewność że mogę spokojnie odejść.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest tak jakby o wszystkim i niczym. 

Nie ma komentarzy więc nie wiem czy jest sens dalej pisać. Jeśli chcecie by dalej pojawiały się posty to napiszcie jakikolwiek komentarz  

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 63 ,,Ale ja nie potrafię bez ciebie żyć."

Wstałam a mama pomogła mi usiąść. Mocno była zdziwiona, ale mi ostatnimi czasy zdarzało się często, choć oprócz Anki i Iwony nikt nie wiedział. Michała też tym nie chciałam denerwować. Ale teraz jest mi wszystko jedno. Jadę do Argentyny. Znam języki obce, więc znajdę coś dla siebie a jak mała podrośnie to pójdę do pracy. 
-Paulina a teraz wszystko po kolei. Dlaczego zrywasz z Michałem zaręczyny?? - Pytała dalej zaszokowana mama 
-Mamuś, - westchnęłam - takie życie - odparłam tylko po to by łzy nie miały upustu. 
-Paulina, co ty gadasz?? -Denerwowała się 
-Mamuś, proszę o nic nie pytaj. Mam do ciebie tylko jedną prośbę  - powiedziałam 
-Zawsze ci pomogę, ale pod warunkiem, że powiesz mi, co się stało- poklepała mnie po ramieniu. 
-No dobrze - powiedziałam, po czym opowiedziałam jej całe to zdarzenie z Michałem, na co ona odpowiedziała 
-Córciu, ale ty go kochasz- powiedziała. Wiem, że miała rację
-Może i kocham, ale też nienawidzę - powiedziałam ocierając po raz kolejny łzy  -Można kochać i  nienawidzić ta samą osobę??- Spytałam jeszcze na koniec 
-Wszystko można ale łatwo zgubisz się pomiędzy ,,spierdalaj, nie chcę cie widzieć" a ,,Kocham cię, zostań" - powiedziała ku mojemu zdziwieniu Klaudia 
-No właśnie. Sama nie wiem, co czuję, ale jedno wiem. Zranił mnie. - Powiedziałam 
-Paulina jak to kiedyś ktoś powiedział ,,Możesz zamknąć oczy na to czego nie chcesz widzieć, ale nie zamkniesz serca na to czego nie chcesz czuć. " - Powiedziała mama 
-Nie pomagacie, ale mogę tu na tydzień zamieszkać?? - Spytałam 
-No tak, ale porozmawiaj z nim- powiedziała moja rodzicielka 
-Nie mamuś to nie ma sensu. Niech się zajmie siatkówką a jak chce mieć rodzinę to niech sobie poprosi tamtą- powiedziałam a łzy znów naleciały do moich oczu 
-Jak chcesz to twoje życie. Nie będę ci mówić, co masz robić, bo ty i tak wiesz lepiej, co chcesz, ale pamiętaj też o Agatce. Ona kiedyś będzie chciała wiedzieć, kto jest jej ojcem - powiedziała 
-Nie będę przed nią ukrywać, kto jest jej ojcem. Ale, po co ma znać kogoś, kto za rok o niej zapomni albo już zapomniał. - Powiedziałam 
*Michał* 
Wygraliśmy~!!! Jesteśmy Mistrzami Polski!~!! Od paru godzin próbowałem dodzwonić się do Pauliny, ale nie odbierała, więc pomyślałem, że już śpi, ponieważ było grubo po 23:20.  Droga minęła mi szczęśliwie. Choć Igła wydawał się jakiś dziwny tak samo Mariusz. Nie rozumiałem ich. Siedziałem razem z Facu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. On za tydzień wyjeżdża do Argentyny na sezon reprezentacyjny. Więc musieliśmy zrobić jakąś imprezkę.  Gdy dojechaliśmy do Bełchatowa była 13: 00 następnego dnia. Igłą z Mariuszem zawołali mnie, gdy wysiedliśmy
-Michał musimy pogadać- powiedział dosyć poważnie Krzysiek 
-O, czym??  -Spytałem, ale nie mogłem być poważny. Cały tydzień spędzę z Paulą i dzieciakami. To będzie najlepszy weekend ever. Już wszystko zaplanowałem. Zoo itp. 
-Nie wiem czy będziesz się tak uśmiechać jak ci coś powiemy- zdziwiłem się. Przecież wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Zerwałem z tą laską.  Oni obiecali, że nic nikomu nie powiedzą, więc, w czym problem??
-No mów rzesz - powiedziałem trochę się denerwując 
-Paulina znikła - powiedział Mariusz a ja myślałem, że on sobie chyba żartują, ale gdy zobaczyłem ich miny wiedziałem, że mówią prawdę, ale i tak nie wierzyłem, że to prawda. 
-Ale jak?? Ona by tego nie zrobiła- powiedziałem
-Michała kurwa chłopie ogarnij się po prostu się dowiedziała o tej lasce i odeszła. Spieprzyłeś wszystko-mówił mocno wkurzony Krzysiek. Z oczu zaczęły wypływać łzy. Byłem idiotą. 
-Co ja najlepszego zrobiłem?? A Oli i Agatka?? - Spytałem po chwili
 -Oli jest u Iwony, ale Paulina na Agatę.- Mówił Igła. 
-Gdzie ona może być??- Bardziej chyba pytałem siebie niż chłopaków, ale Mariusz po chwili powiedział
-A może w Bydgoszczy?? Przecież kiedyś tam już wyjechała do tego Huberta 
-Jadę tam - powiedziałem i chciałem iść, ale Igłą złapał mnie z rękę i powiedział  
-Po pierwsze auto masz u siebie, a po drugie w tym stanie nie możesz prowadzić 
-Ale ja muszę Krzysiek ja ją kocham- powiedziałem a łzy dalej spływały po moich policzkach. Nigdy nie miałem czegoś takiego,  że płakałem przez jakąkolwiek kobietę.  Ona miała w sobie coś takiego, co dawało mi szczęście na samą myśl, że jest blisko mnie. A teraz?? Nie dość, że ją straciłem to jeszcze nasze dzieciątko. 
-Michał spokojnie pojedziemy jak odpoczniesz- mówił Mariusz
-Nie ja jadę teraz. Ja muszę ją znaleźć i jej wszystko wytłumaczyć- powiedziałem
-Dobra to jedź, albo    my jedziemy z tobą żebyś czegoś głupiego  nie zrobił. Igłą wsiadaj za kierownicę- powiedział Mariusz i po chwili jechaliśmy już w stronę Bydgoszczy. Igła i Mario powiedzieli dziewczyną, że jedziemy jej poszukać a one mają do niej cały czas dzwonić i jak się odezwie to dyskretnie ją o wszystko wypytać. Bo dobrze wszyscy wiedzieliśmy, że ode mnie na bank nie odbierze. Jechaliśmy tak a ja w końcu doszukałem się adresu Huberta. Na miejscu byliśmy dosyć szybko bo po 5 godzinach. Podjechaliśmy pod wskazany adres. Zapukaliśmy i po chwili zobaczyliśmy Huberta 
-Czego chcesz??- tak nas przywitał 
-Hubert uspokój się i lepiej powiedz czy jest u ciebie Paulina??   - pytał Krzysiek 
-Paulina?? hahahhhaha nie nie mam z nią od dawna kontaktu- powiedział 
-Na pewno nie wiesz gdzie może teraz być??- Spytałem 
-Michał gdybym wiedział powiedziałbym ci, ale nie rozmawiałem z nią od dawna - powiedział
-Dobra, ale nie wiesz gdzie lubiła chodzić?? Gdzie ogólnie może teraz być?? - Pytał Mariusz
-Nie nie mam pomysłu- powiedział
-Dobra my się wtedy zbieramy- powiedziałem i chciałem już odchodzić, gdy on powiedział
-Ale sprawdzić u jej rodziców możecie- powiedział 
-No tak- powiedziałem
-Macie adres??- Spytał
-Tak mam - powiedziałem i szybko z Mariuszem i Krzyśkiem udaliśmy się do auta, a potem do Gdańska. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, by zatankować i coś zjeść. Nie miałem ochoty, ale chłopaki siłą wepchnęli mi jakiś fast food. Późnym wieczorem, bo około 23: 20, dojechaliśmy pod dom rodziców Pauli. Miałem nadzieję, że ją tam zastanę. Nie pewnie zapukałem do drzwi. Otworzyła mi o dziwo jakaś dziewczyna blondynka,  skądś ją kojarzę, ale nie wiem skąd
-Michał,  co ty tu robisz??- Spytała a ja wtedy zrozumiałem, że to Klaudia 
-Jest u was Paula?- Spytał Igła 
-Nie nie ma- powiedziała a do drzwi podeszła pani Sylwia-mama Pauliny
-Dzień dobry- przywitaliśmy się 
-Dla, kogo dobry dla tego dobry - powiedziała po chwili dodając-, Co was tu sprowadza?? - Ona coś wie, ponieważ nigdy tak się nie zachowywała. Zawsze była pogodna 
-No, bo pokłóciłem się z Pauliną i ona wyszła i teraz jej szukam - powiedziałem 
-Tak?? No przykro, ale jej tu nie ma - powiedziała 
-Dobrze mamo spokojnie - powiedziała Paulina podchodząc do drzwi
-Jesteś pewna??- Spytała jej rodzicielka 
-Tak porozmawiam z nim- powiedziała Paulina i ruchem ręki pokazała, że mamy wejść do środka. Jej mama i Klaudia poszły na górę 
-Paulina ja cię przepraszam naprawdę nie chciałem- mówiłem 
-Chłopaki możecie nas zostawić?? Za rogiem jest kuchnia. Pewnie jesteście głodni czy coś to sobie weźcie- powiedziała a chłopaki poszli w stronę kuchni
Paulina ja naprawdę nie chciałem to się nie powtórz ja tylko ciebie naprawdę kocham. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. 
-Ja...... Michał...... ja mam dość to koniec- powiedziała a z oczu popłynęła jej rzeka łez 
-Nie Paula nie rób mi tego. Ja cię naprawdę kocham - mówiłem to nie może się tak skończyć 
-Michał to koniec. Nie potrafię ci już zaufać. A miłość bez zaufania ma sens?? 
-Obiecuję ci, że spróbuję je odzyskać, choć bym miał go szukać na końcu świata 
- Daj mi czas to wszystko przemyśleć - powiedziała przez łzy 
-Ok a mogę zobaczyć Agatkę??- Spytałem 
-Tak leży na górze - powiedziała a ja udałem się we wskazane miejsce  
-Michał słuchaj to moja córka, wiem może nie byłam dla niej najlepszą matką, ale zrozumiałam swój błąd. Wierzę ci, że też ją kochasz. Spróbuję z nią porozmawiać, że może to jednak ma sens, żeby ci wybaczyła, ale jeśli jeszcze raz ją skrzywdzisz to pożałujesz- powiedziała pani Sylwia
-Dziękuję pani- powiedziałem i wzięłam małą, która jeszcze nie spała 
_mów mi po prostu Sylwia- powiedziała Sylwia 
-Spróbuję - powiedziałem. Trzymałem moją drugą najukochańszą kobietę na świecie. Mała ma już dwa tygodnie. Nawet wydaje mi się że się do mnie uśmiecha. Po chwili zauważyłem, że Paulina nam się przygląda. Podszedłem bliżej i złapałem ją za rękę, lecz ona po chwili wyrwała ją i odsunęła się 
-Paulina proszę Cię zaufaj mi to się nie powtórzy-mówiłem 
-Michał proszę daj mi czas- powiedziała ocierając łzy.Nigdy sobie tego nie wybaczę, że tak bardzo ją ranię 
-Paulina, ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Jeśli ode mnie odejdziesz nie wytrzymam tego   -mówiłem 
-Michał przestań. Jeśli chcecie możecie tu zanocować żeby nie jeździć nocą, ale to tyle. 
-Dobrze - powiedziałem odłożyłem małą i zszedłem na dół za Pauliną. Gdy wszyscy po-kolei myć to chciałem pogadać z nią, ale mnie zbywała. Gdy przyszedł czas na mnie słyszałem z kuchni jak się kłócą. Jednak to Igła dominował. Nie krzyczeli tylko mówili. Wiem, że jestem idiotą, ale ja chcę to wszystko naprawić. Gdy wyszedłem Paulina pokazała nam gdzie będziemy spać. To był jej pokój. 
-A ty gdzie będziesz spała??- Spytałem 
-O mnie się nie martw- powiedziała i wyszła 
Jej pokój był cały różowy, w koncie stała gitara. Ona uwielbia grać na gitarze tak jak śpiewać. Gdy wyszła nie mieliśmy sił rozmawiać i wszyscy zasnęliśmy natychmiastowo 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny dla was <3
Ps. dziękuje za te 5452 wyświetleń :*