poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 62

-A ty nie możesz mnie zostawić- powiedział i wybiegł z pokoju na dół do Iwony, która siedziała z nim i Agatką w salonie.  Podeszłam do nich i chciałam porozmawiać jeszcze z Olim ale Iwona wzięła mnie na bok
-Paula to nie jest dobry pomysł. Weź Agatę i jedźcie do domu a ja z nim później na spokojnie pozmawiam i jutro po niego przyjedziesz, albo nie przyjedź dziś na wieczór to razem obejrzymy mecz - powiedziała a mi się trochę smutno zrobiło. Ale to tak jak zawsze. Przywiązuje się do osoby, by potem ją zranić. Po co ja w ogóle żyję na tym świecie???? A no tak zapomniałam że ma córkę i tylko dzięki niej się nie poddam.
-Okey ale wiesz za bardzo nie mam ochoty oglądać tego meczu  - powiedziałam już nie patrząc jej w oczy bojąc się jej złości. Ale dziwić mi się?? Za parę miesięcy prawdopodobnie, bo wszystko może się zmienić, mam wyjść za faceta, który m,nie zdradza i na spokojnie mam patrzeć jak gra i się cieszy??   O wilku mowa. Właśnie zadzwonił telefon a na wyświetlaczu pojawiło się jego imię i  zdjęcie jak śpi. Nie miałam ochoty odebrać ale Iwona wyrwała mi telefon, nacisnęła zieloną słuchawkę i przystawiła do ucha.
-Hej kotek co tam u ciebie i dzieciaków?? Jak się czujecie??- rzygać mi się chciało jak go słyszałam. Po prostu przykładny, martwiący się ojciec i narzeczony.
-Wszystko okey- powiedziałam ale aż kipiałam złością, ale też chciało mi się płakać. dlaczego wszyscy ranią?? Jak go nie słyszę to mogę go wyzywać, złościć się na niego ale jak go słyszę, wiedząc co zrobił to łzy same nalatują do oczu . Iwona złapała mnie za rękę widząc że biję się z uczuciami. Co z tego że go kocham skoro nie mam zaufania?? Czy takie coś ma sens?? On dał ci wszystko: szczęście, miłość, trosk, najwspanialsze dziecko i przybranego syna ale cię zranił. Niby więcej pozytywów niż negatywów ale czy zaufanie nie jest najważniejsze?? Jako dziecko nawet nie marzyłam o czymś takim. O pięknym domku z ogrodem gronie przyjaciół, dzieciach a przede wszystkim nie wierzyłam w prawdziwą miłość i to chyba było racją.
-Ej, przecież czuje że coś jest nie tak. Mam przyjechać?/- spytał
-Nie!!- powiedziałam prawie natychmiastowo, Iwona wyrwała mi telefon kończąc rozmowę słowami
-Michał przepraszam cie ale my musimy się jeszcze wybrać na zakupy, jako dobra ciotka muszę coś kupić małej. To pa. Trzymamy kciuki za mecz- i się \rozłączyła
-Dziękuje ci- powiedziałam przytulając się do niej
-Ale i tak przed tym nie uciekniesz. Dajcie sobie szansę i porozmawiajcie. To nie może się tak skończyć- powiedziała odsuwając mnie od siebie bym spojrzała jej prosto w oczy.
-Iwona ale co ty byś na moim miejscu zrobiła?? - spytałam
-Nie ważne co ja bym zrobiła ważne żebyś kierowała sie tym co mówi ci serce - uśmiechnęła się
-Jasne mam mu zaufać by po raz kolejny mnie zranił???
-Jeśli serce ci podpowiada to posłuchaj sie go bo ono jest twoim prawdziwym ,,ja" ono wie o czym marzyła ta mała Paulinka za dziecka -znów się śmiała ale teraz patrzyła na moją małą ślicznotkę
-Słuchaj serca a potem cierp. Wspaniały pomysł
-Paulina uspokój się porozmawiasz z nim i wszystko będzie dobrze
-Nie nic nie będzie dobrze - powiedziałam biorąc od niej Agatkę. Ubrałam ją i chciałam wyjść ale Iwona złapała mnie za rękę
-Tylko nie gniewaj się na mnie i przyjdź dziś o tej 20:00 obejrzymy mecz. /Nie rób tego jak nie chcesz dl;a  niego ale zrób to dla naszych Skrzatów - uśmiechnęła się
-Dobra- powiedziałam, choć wcale nie miałam zamiaru do niej znów przychodzić. Wsiadłam do auta. Oli nawet się ze mną nie chciał pożegnać a może to i lepiej?? Ostatnie pożegnania zawsze są trudne choć on o tym i tak by nie wiedział. Wróciłam do domu. Wyjęłam z szafy walizkę i spakowałam najpotrzebniejsze moje i Agatki rzeczy. Kładąc klucze od domu pod wycieraczką odeszłam. To musiało nieźle wyglądać. Kobieta z dzieckiem w wózku, walizką i torbami na wózku pod nim. Dotarłam na dworzec. Kupiłam bilety do............... Gdańska. Agatka cały czas płakała. Nie mogłam jej uspokoić. Pociąg nie był zatłoczony, a wręcz pusty. W razie co wyłączyłam telefon. Po 20 minutach straszliwego płaczu Agatki w końcu zasnęła. Włożyłam ją z powrotem do wózka. Siedziałam tak parę ładnych godzin aż usłyszałam że jestem w Gdańsku. Zebrałam cały mój bagaż i Agatkę w wózku i pierwsze co to skierowałam się do domu rodziców. Niepewnie przemierzałam dosyć krótki odcinek aż w końcu dotarłam pod dobrze znany mi adres. Niepewnie zapukałam po chwili jednak gdy ją zobaczyłam, to znaczy moją mamę uśmiechnęłam się tak jak moja rodzicielka by potem wypłakać jej się w ramiona.
-Paulina, córciu co ci??- spytała zdziwiona gdy wpadłam jej w ramiona z płaczem
-Ja..ja - motałam się miedzy tym co chce jej powiedzieć a tym jak mam jej to powiedzieć.
-Dobrze spokojnie wejdźcie. Klaudia mamy gości - powiedziała a mnie zdziwiło na jej widok. W pierwszych chwilach jej nie poznałam. Wpadła mi w ramiona
-Paulina!1- tyle tylko powiedziała
-Nie poznałam cię - mówiłam przez łzy . Kiedyś była rudowłosą dziewczyna o czekoladowych oczach z kolczykami gdzie się tylko da a teraz?? Śliczna, świeża blondynka w sukience, na którą wcześniej jej się nie dało namówić.
-Klaudia zajmij się małą, bo muszę porozmawiać z Pauliną - powiedziała moja rodzicielka
-Dobrze ale ja też chce wiedzieć co się dzieje - mówiła teraz nie ruda tylko blondynka
-Nie spokojnie wezmę małą ale nie wiem jak wam to powiedzieć- mówiłam biorąc małą i ocierając łzy
-A Michał przyjedzie?? - spytała mama a ja ledwo powstrzymałam łzy
-Nie bo on jest na meczu - powiedziałam
-Ach a kiedy grają ??- spytała Klaudia
-To znaczy już pewnie skończyli jakieś parę godzin temu. Była 12:05 następnego dnia od meczu. A mnie nawet nie interesował wynik. A z reszt ą nic mnie nie interesowało oprócz Agatki.
-Jak to?? Nie jesteś pewna czy twój narzeczony już skończył??- pytała zła i dosyć mocno poirytowana mama
-No na pewno skończył ale ja tu w innej sprawie - powiedziałam a moja mama aż wstała z miejsca
-O co chodzi mów szybko bo zaraz na zawał padnę- mówiła
-Chce wam powiedzieć że wyjeżdżam za granice do Argentyny- powiedziała a mama z Klaudią zrobiły wściekłe miny WTF???
-Co o czym ty mówisz?? Michał dostał pracę czy jak??
-Nie ja wyjeżdżam z Agatką a z Michałem do koniec - powiedziałam a do oczu napłynęły łzy.
Klaudia w ostatniej chwili wzięła ode m,nie Agatkę bo upadłam. Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia z Michałem. Nasze przyrzeczenia przed sobą że nigdy cię nie opuszczę. Wspomnienia bolą. A osoba, która może zamienić ból w szczęście jest ta sama która go ci zadała.  Po chwili jednak się ocknęłam. byłam nadal w domu.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę, proszę i przepraszam że tak długo musieliście czekać ale miałam pełno problemów prywatnych. Nie ukrywajmy ale dalej są ale to nic proszę oto do waszej recenzji kolejny rozdziałek. Krótki ale chciałam coś wrzucić.
Gdzie ocknęła się Paula?? Jak myślicie??
KOMENTUJCIE PLISSSSSS
Dzięki za wszystko Wera. <3 Dzięki tobie się nie poddaje <3

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział, ale jak mogłaś to zrobić?? Wiem dlaczego tak piszesz ale proszę cię oni muszą być razem <3

    OdpowiedzUsuń