poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 67 ,,Słoneczna Argentyna"

Obudziłam się około 13:15. Michał też się obudził. Leżeliśmy tak. On bawił się moimi włosami, ja jego ręką, a przerwał to wszystko telefon. Dzwoniła Iwona. Od razu odebrałam ale Michał zabrał mi telefon i sam przez chwilę rozmawiał. Po chwili się rozłączył i odłożył telefon na bok
-Po co dzwoniła??- spytałam
-Pytała jak się bawimy,- powiedział. Usłyszeliśmy pukanie Michał odpowiedział
-Proszę- i w naszych drzwiach pojawił się nie kto inny jak Facundo.
-Zapraszam na obiado - śniadanie- powiedział rozpromieniony, jakby przespał całą noc, a przecież to on był najbardziej piany...
-Okey już schodzimy tylko się ubierzemy- powiedział Michał
-To od razu strój, bo idziemy na plażę- powiedział
-Znów- powiedziałam
-A co ty tu chcesz robić, jak tu same plaże i dyskoteki - powiedział uśmiechnięty Argentyńczyk.
-To w twoim stylu- powiedział Michał. Conte tylko przytaknął i wyszedł. Szybko się ogarnęliśmy i poszliśmy na śniadanie. Czułam się tak jakbym była w hotelu a nie u przyjaciela Michała.
-Dzień dobry- przywitaliśmy się z mamą Facu i siostrą. Zjedliśmy śniadanie, chłopaki poszli po coś jeszcze do taty Facunda a ja z panią Conte posprzątaliśmy po obiedzie. Po chwili przyszli chłopcy i poszliśmy (Ja, Michał, Facu, i jego siostrą Manuelą) Chciałam zadzwonić do Iwony, ale Michał zabrał mi telefon.. Sama w to nie wierze. Manuela jest naprawdę świetną dziewczyną. Zabawna, ładna, mądra i otwarta.
*1 tydzień później *
*Michał* 

Wróciliśmy z Pauliną do Polski po wspaniałym tygodniu spędzonym w Argentynie, ale niestety to co piękne szybko się kończy. Za tydzień wyjeżdżam na zgrupowanie do Spały. Nie wiem jak ja to wytrzymam. Właśnie weszliśmy do domu, by tylko rzucić walizki i udać się do Iwony po dzieciaki. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie zdążyłem nawet nacisnąć klamki bo wyskoczył Oliwier mocno nas obejmując.
-Tato... - krzyknął i zaczął nas tulić. Weszliśmy dalej do domu. Usiedliśmy, Agatka spała więc jej nie budziliśmy. Siedzieliśmy przy kawie, Oli cały czas siedział pomiędzy mną a Pauliną. Ale gdy ta usłyszała płacz Agatki od razu pobiegła na górę. Cała reszta za nią. Po chwili jednak wszyscy zeszliśmy i usiedliśmy oprócz Pauliny, która bawiła się z Agatką jakąś książeczką na łóżku.
 Po ponad godzinie pojechaliśmy do domu. Siedzieliśmy całą czwórką. Było trochę po 20:20 więc Oli poszedł do mycia. Potem pomogłam Paulinie umyć Agatkę. Była sobota więc wszyscy oglądaliśmy jakiś animowany film, tym razem padło na Madagaskar. W połowie filmu Agatka powiedziała pierwszy raz
-Mama- Paulina spojrzała na nią ze zdziwieniem jak cała reszta.
-Powtórz- powiedziałam
-Mama- powiedziała znów.
-A powiedz Oliwier- powiedział Oli a ja tylko sie uśmiechnąłem i powiedziałem
-Tego na pewno nie wymówi bo jest za długie i za trudne jak na nią. - zrobił smutna minkę i oglądał dalej co zrobi jego mała siostrzyczka. Jednak ona mimo dalszych namów nic nie mówiła. Po skończonym filmie Oli poszedł spać, a ja położyć śpiąca już Agatkę do łóżka. W tym czasie Paula poszła sie umyć.
Siedzieliśmy tak we dwoje z lampką wina, jakby świat obok nas nie istniał. Jednak już zaczęła się zbliżać 2:30 więc postanowiliśmy iść spać. Rano obudziliśmy się przed 9 bo Agatka zaczęła płakać. Wziąłem ją do nas a po chwili zjawił sie Oliwier. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas aż zadzwonił telefon. Był to Krzysiek
-Nudzi wam się??- spytał bez żadnego cześć. 
-Nie nie nudzi a może tak cześć??- spytałem 
-Dobra hej ale za godzinkę widzę was u siebie ze strojami i ręcznikami, bo idziemy na basen- powiedział a ja zamarłem 
-Nie proszę, ja mam już tego dość!!- powiedziałem po chwili dodając- Cały tydzień siedziałem na plaży 
-Nie przeżywaj- powiedział i się rozłączył. 
-Igła chce nas zabrać na basen- powiedziałem 
-Nie proszę, tylko nie to - powiedziała Paula podnosząc się. 
-Jak chce nich sobie jedzie my się nie ruszamy co nie?- spytałem 
-Ale ja chcę jechać- powiedział błagalnym głosem Oli. W końcu zdecydowaliśmy że pójdziemy na ten basen. Paulina z Iwoną były z Agatką w mniejszym basenie a my z chłopakami uczyliśmy ich pływać., co nie było prostym zadaniem, a zwłaszcza z Olim. Koniec, końców po dwóch godzinach umieli mniej więcej pływać. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za długą nieobecność, ale miałam dużo spraw prywatnych, które nie pozwoliły mi pisać. Rozdział dosyć krótki i taki o niczym. Następny rozdział to będzie prawdopodobnie EPITOLOG 

1 komentarz:

  1. Nie tylko nie epitolog...... Rozdział jak zwykle świetny, i nie możesz tego teraz skończyć :'(

    OdpowiedzUsuń