sobota, 30 maja 2015

Rozdział 59 ,,Tysiąc powodów by pojechać, milion by wygrać, a trzy by zostać"

-Ona to całe wypije?? - Pytał młody parząc na pełną 150 ml butelkę 
-Zobaczymy- uśmiechnąłem się a Paulina dodała po chwili 
-Widzisz wypiła połowę- zaśmiała się gdy mała przestała już pić. Położyła ja obok mnie i powiedziała 
-Weź ja chwilkę ponoś a ja polecę do łazienki się ogarnąć, a potem ty i lecisz na trening - zarządziła 
-Co, jaki trening?- Po chwili ocknąłem się i spytałem ze zdziwieniem 
-Serio??  Wczoraj ci o tym Mariusz mówił. Macie spotkanie z nowym fizjoterapeutą - powiedziała a do moich oczu chciały napłynąć łzy, ale z ledwością je zatrzymałem. Ciągle miałem w pamięci św. p. Marcina. Jasne był jeszcze po nim jeden fizjoterapeuta, ale się nie sprawdził.  
-Ja nie chce żadnego nowego - powiedziałem a ona zgromiła mnie wzrokiem i powiedziała
-Zachowujesz się gorzej niż dziecko!! Zrozum, że tak musi być. Pogódź sie z przeszłością by nie popsuła ci teraźniejszości- tymi słowami zakończyła swoja wypowiedź. Miała rację on już nie wróci a ja muszę się z tym pogodzić. Tak musi być.  
-Masz rację a o której on jest??- Spytałem 
-Na 9: 00 - powiedziała i znikła w łazience po chwili jednak z niej wyskoczyła, gdy tylko usłyszała płacz Agatki. Jednak potrafiłem ja uspokoić, więc Paula niepotrzebnie wyszła z łazienki. Około 8 wyszła z łazienki a ja już miałem zrobione śniadanie, którym zajadał się Oli 
-chcesz kakao??- Spytałem patrząc na  młodego
-Tak!Tak!- Krzyknął radośnie
-dobra,  czyli jedno kakao, a ty co byś chciała??
-Ja poproszę tez kakao - zaśmiała się i usiadła obok Oliego a ja zająłem się robieniem kakaa i kawy. Gdy juz zjedliśmy śniadanie ja poszedłem się wykąpać i ogarnąć. Gdy wyszedłem spakowałem potrzebne rzeczy do torby i spytałem Oliwiera 
-Może chcesz ze mną iść??
-A mogę?? -spytał zafascynowany 
-No pewnie Sebastian też dziś idzie - uśmiechnąłem się 
-Ciekawe skąd ty to wiesz??- Pytała Paulina biorąca małą Agatkę na ręce  
-Pisałem przed chwilą z Krzyśkiem i pisał żebym wziął, Oliego bo Sebastiana nie ma, z kim zostawić. a razem będzie im raźniej 
-Jeszcze będziecie z hali robić przedszkole - powiedziała 
-Przestań Miguel zawsze się cieszy jak są maluchy - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zawsze lubił dzieci. Dawał im również mała rozgrzewkę itp. a oni się świetnie przy tym bawili 
-Rób jak uważasz- uśmiechnęła się a to był dobry znak. Bo uśmiechnięta Paulina to dobry znak, zwłaszcza wciągu ostatnich dni 
-Dobra to Oli chodź, ale się ciepło ubierz, bo pogoda jest dziś koszmarna- uśmiechnąłem się. Ubraliśmy się i wyszliśmy z mieszkania. Pogoda była straszna. Padał śnieg, a mocny wiatr zwiewał czapki, ale czego się spodziewać w lutym?? Dojechaliśmy na halę autem pisząc do Pauli czy u nich wszystko ok wszedłem na salę witając się z portierem. Podszedłem do szatni gdzie byli już prawie wszyscy zawodnicy skry razem z Krzyśkiem,  który był u nas od dwóch miesięcy, jako nowy libero. Gdy się przebierałem zadzwonił mój telefon była to Paula, która odpowiedziała na mój wcześniejszy sms. Dałem Oliwierowi telefon by w razie coś jak Paula będzie dzwonić to żeby odebrał i mnie zawołał. Ja spokojnie udałem się na boisko a mały na trybuny razem z Sebastianem. Ku mojemu i całej reszty nowym fizjoterapeutą była dziewczyna, ta, o której chciałem na zawsze zapomnieć. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy ją zobaczyłem. Myślałem, że po tych 10 latach bez niej już nigdy jej nie zobaczę ale teraz wiem że to był błąd.  Wiedziałem, że przez nią mogę mieć jakieś kłopoty ale nie chciałem dać po sobie poznać że ja znam, że ją pamiętam. Na co mi to było skoro jak tylko wyjrzała mnie z tego tłumu to krzyknęła 
-Michał, co za niespodzianka ty tutaj??- Pytała zdziwiona jak gdyby nigdy nic. Miny chłopaków był zniewalające. Fakt może była zgrabna dosyć ładna, ale i tak nie dorównywała Pauli do piet. 
-No tak jakoś- tylko tyle powiedziałem i trener coś zauważył, więc przeszedł do konkretów. Przedstawił wszystkich itp. I nadszedł czas na rozgrzewkę. chciałem żeby rozgrzewał mnie nasz praktykant Maciek, ale nic z tego. Ta wypudrowana lala musiała się jak zawsze we wszystko pchać. Nie miałem zamiaru się do niej odzywać, nie po tym, co mi zrobiła. 
-Hej kotek, co taki spięty?/- Pytała z tym swoim głupim uśmiechem    
-nie mam ochoty z tobą rozmawiać zrozum to- powiedziałem i odszedłem od niej nie dokańczając rozgrzewki udałem się na boisko poodbijać piłkę razem z Mariuszem, który właśnie też skończył swoją rozgrzewkę, ale on miał ta przyjemność i nie musiał użerać się ze swoja byłą. 
-ty a co ci??- spytał Mariusz, gdy wyżywałem się na piłce
-Nic- odparłem 
-Weź nie ściemniaj widzę, że ci się ta nowa podoba, a skąd ty ja w ogóle znasz?? - Pytał podekscytowany 
-Skąd ja ja znam?? Niech pomyślę może jest to ta Monika, która prawie zniszczyła moje marzenia?? - Odparłem sarkastycznie 
-Serio?? O chłopie to żeś się wpakował - podrapał sie po tej swojej czuprynie 
-Dzięki wielkie za wsparcie- powiedziałem znów celując z całą siłą w piłkę. Reszta treningu minęła dosyć znośnie. Oli bawił się z Sebą odbijając piłkami  . a my jak nigdy zagraliśmy meczyk,. Za dwa dni wyjeżdżamy na mecz do Gdańska. nie mam pojęcia czy pojadę. Boję się zostawić Paule samą z tym wszystkim. to może być dla niej szkodliwe. Ostatni mecz sezonu ligowego, wtedy tydzień wolnego i spała. Liga Światowa. Tego też nie jestem pewien. Jechać czy nie?? To jest wydarzenie bardzo ważne dla każdego siatkarza i każdy by chciał zagrać w Lidze Światowej. Jednak dla mnie ważniejsza jest rodzina. Nie mam zamiaru przez moje marzenia tracić tak wspaniałej rodziny, która daje mi szczęście do samego końca. Jest tysiąc powodów by pojechać, milion żeby wygrać a trzy by zostać. Jeśli będzie z Paulina i Agatką wszystko dobrze to wyjadę, ale jeśli nie to będę w stanie odpuścić. Po treningu zgarnąłem Oliego z trybun, ja jeszcze poszedłem wziąć krótki prysznic di szatni. Gdy już byliśmy gotowi do wyjścia pożegnaliśmy się z wszystkimi. no i jak zwykle ta pieprznięta Monika musi się zawsze wpierdalać.  
-Pa Michał i do zobaczenia - powiedziała ze sztucznym uśmiechem po chwili zwracając się do Oliwiera-Masz lizaka- rzygać mi się chciało jak to widziałem . Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Było około 15: 10 przed domem było słychać płacz Agatki i krzyk Iwony, która najwyraźniej wpadła na kawę cieszyłem się dopóki nie wszedłem do środka. Po paru minutach przyjechało pogotowie. Sam już nie wiedziałem, co robić. Oli płakał z tego wszystkiego, Iwona krzyczała a ja stałem wmurowany jak w ścianę. Paulina klęczała przy małym wózeczku. Nie potrafiłem się ruszyć, nic powiedzieć. Kompletnie nic. Czułem tylko ból tam w środku. Tam gdzie parę godzin wcześniej była radość,  szczęście i wszystko, co najlepsze. Pojechałem z Paulina razem do szpitala pediatrycznego. Zbadali małą. Siedzieliśmy chyba z dwie godzinki nic nie mówiąc tylko siedząc, w obięciu w oczekiwaniu na lekarza. Tak minęła również trzecia godzina. Nic nie wiedzieliśmy, co się dzieje z Agatką czy żyję czy coś. Nic. W końcu po trzech i pół godzinie wyszedł lekarz. Po jego minie nic nie mogłem wyczytać. 
-I jak panie doktorze, co z nią?- Spytałem, bo widziałem, że Paulina by chciała się odezwać, lecz coś ją blokuje . 
-Żyje, ale ma problemy z płucami, dlatego tak się jej ciężko oddychało i płakała. Ma niebywałą flegmę na płucach, ale już została on usunięta. Proszę się nie martwić. - Powiedział lekarz. Z jednej strony dobrze, bo żyje, ale z drugiej, dlaczego ona musi tak cierpieć?? Co to dziecko zrobiło?? 
-Michał to znów moja wina- powiedziała Paulina, gdy lekarz poszedł do Agatki 
-Przestań się za to winić
- powiedziałem nie puszczając jej z ucisku a wręcz przeciwnie. Siedzieliśmy tak jeszcze z 15 minut aż dostaliśmy pozwolenie od lekarza na wejście do niej. Spała. Oddychała w miarę normalnie. Paulina podeszła całkiem blisko i zaczęła ją głaskać po główce. Mała czując jej dotyk od razu się obudziła. Ale nie płakała tylko leżała już spokojnie. Chcieliśmy zostać z nią,  ale lekarz powiedział, że musimy jechać do domu. I jutro przyjechać, to zobaczymy, co dalej. Wróciliśmy do domu, w którym cały czas była Iwona, Oli i Krzysiek. Gdy tylko nas zobaczyli dosyć przygnębionych spytali
-co, co z nią?? Powiedzcie, że żyje- mówił Igła a Iwona tylko stała ze zmartwioną miną. Opowiedziałem im całą historie przy tym powstrzymując płacz Pauli, która cały czas za to wszystko siebie obwinia.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej wiem że jest późno ale rozdział napisany, trochę dłuższy od poprzedniego. Mam nadzieję, że sie wam spodoba. Kim tak naprawdę jest Monika?? Dlaczego Winiar jej tak nienawidzi?? Jak myślicie?? 
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz 
  
Ps. dziękuje za  te ponad 3k 800 wyświetleń. <3 

Rozdział 58 ,,Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach"

-No właśnie chodzi o to, że.........- Zaniemówiłem. Stałem i wpatrywałem się w Paule i lekarza. ,,Życie daje szansę. Dzień w dzień o nią walczę" Ale czy było warto?? Sam nie wiem. Nic już nie wiem. Nic nie rozumiem. Ale czy ktoś kiedyś zrozumie: ból, miłość, szczęście?? Bo ja raczej nie
-Chodzi o to, że??- Popędzała go Paula
-Chodzi o to, że to już jest dosyć zaawansowana białaczka, ale proszę się nie martwic, można z tego wyjść   
-Jak ja mam się nie martwić?? Był pan kiedyś na moim miejscu?? Na pewno nie, ale pan na pewno wie lepiej- powiedziała aj nigdy jej w takim stanie nie widziałem. Ta rozpacz zamieniła się w złość 
-Prozę się uspokoić. To nic nie da- powiedział lekarz takim spokojnym głosem i wyszedł. Było, po 22 więc postanowiłem wrócić do domu. Niesamowite jak z 16 zrobiła się 22:00. Ostatni autobus mam za 20 minut a do przystanku pół kilometra. 
-Ja już będę leciał. Jutro przyjdę z samego rana. Kocham Cię pa- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło i wyszedłem. Dotarłem na przystanek z pięciominutowym wyprzedzeniem. Nikogo nie było, ale mnie to zbytnio  nie zdziwiło. Wróciłem do domu po drodze zabierając od Maria Oliwiera. Młody już spał, więc go zaniosłem. Ułożyłem w łóżku a ten się obudził. Serio dopiero teraz?? 
-Przeczytasz mi bajkę??- Spytał zaspany 
-No dobra a jaką??- Spytałem 
-Samoloty- odpowiedział radośnie
-Ok- zacząłem mu czytać, lecz ten w połowie książki zasnął. Odłożyłem ją na biurko obok łóżka a sam poszedłem do łazienki by się trochę ogarnąć a wtedy moje kochane łóżko. W nocy jeszcze musiałem wstać do Oliwiera, ponieważ śniły mu się koszmary, nie chciał mi powiedzieć co mu się tak naprawdę śniło więc odpuściłem. Resztę nocy spał ze mną. 
Obudziłem się około 10:05. Ogarnąłem się, ubrałem i wyszedłem do sklepu po pieczywo. Jak wróciłem Oli był już ubrany. Razem zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do szpitala. Paulina spała, więc usiedliśmy obok jej łóżka i czekaliśmy aż się obudzi. 
-Tato, kiedy mama wróci do domu??- Spytał w końcu Oliwier 
-Dziś - powiedziała Paulina spoglądając na chłopca 
-Przecież spałaś- powiedziałem zdziwiony 
-Nie, nie spałam po prostu leżałam - zaśmiała się 
-A skąd wiesz, że dziś wyjdziesz??  - Dopytywałem 
-Lekarz był z jakieś 10 minut przed wami i powiedział, że mogę iść do domu pod warunkiem, że będę przychodzić, co miesiąc na kontrolę- powiedziała uśmiechając się do nas
-Kiedy będę mógł zobaczyć Agatę?- Spytał zaciekawiony Oli 
-Zaraz mają mi ją przywieźć razem z wypisami 
-Ok to ja cię spakuję i pojedziemy potem jeszcze do jakiegoś sklepu i do domu- powiedziałem również z uśmiechem.  Gdy już wszedł lekarz z pielęgniarkami i oczywiście Agatką dali nam wszystkie papiery itp. Oliwier był tak zahipnotyzowany małą, że nie odstępował jej na krok, nawet w sklepie. Gdy wróciliśmy do domu było około 13: 20 zaniosłem śpiącą Agatkę do jej nowego pokoika, a sam udałem się do kuchni w celu przygotowania obiadu dla całej ośmioosobowej  grupy. Czyli ja, Paulina, Oli, Krzysiek, Iwona, Sebastian, Mariusz i Anka. Wszyscy mieli przyjść by zobaczyć nową panią Winiar. Zrobiłem jedyną rzecz, którą umiałem gotować, czyli kurczaka z pieczonymi ziemniakami. Paulina w tym czasie bawiła się z Olim, choć wolałem jak by leżała. Wszyscy byli punkt 15: 00 wraz z upieczonym kurczakiem, skromnie powiem, że był pyszny
-Hej!!1- Krzyknął Igłą, gdy tylko otworzyłem drzwi 
-Cześ- przywitałem się z wszystkimi i zaprosiłem do środka. Paulina przebierała właśnie małą gdy do pokoju wpadły Iwonka z Anką
-Cześć kochana- przywitały ją radośnie 
-Hejka- powiedziała radośnie ściskając je obydwie. Cały wieczór Agatka była noszona na rękach. Igłą robił sobie z nią zdjęcia i Iwona i wstawiali na instagrama a Mariusz z Ynką cały czas sobie z nich żartowali. Ostatecznie wszyscy wyszli przed 20: 00 i wtedy mogłem się zająć Agatką, Pauliną i Olim. Razem postanowiliśmy zagrać w planszówkę. Ja grałem trzymając cały czas małą na rekach. była taka słodka i grzeczna. Grę wygrała jak zwykle Paula. Ja zakończyłem też na podium z brązowym medalem. 
-Haha tata znów przegrał- śmiał się ze mnie Oli  
-Ty tak się nie śmiej tylko idź się myć, bo już późno - teraz to ja się zacząłem śmiać 
-Jeszcze pięć minut- prosił prawie na kolanach Oli po chwili dodając- Agata też nie śpi a jest młodsza- tupnął nogami 
-Ale Agatka spała na dniu i też zaraz idzie. Nie rób scen - powiedziała tym razem Paula
-No, ale to tylko pięć minut
-Oli, ale co ci da to pięć minut??- Spytałem 
-dobra już idę - powiedział i tak po prostu grzecznie poszedł się umyć. Nic po tym nie rozumiałem.
-Rozumiesz coś z tego??- Spytałem 
-No właśnie nie -zaśmiała się
-Dobra, choć musimy teraz uspać małą - zaśmiałem się, bo zdawałem sobie sprawę ze będzie ciężko ją uspać że ogólnie będzie ciężka noc a tu. Zasnęła po pięciu minutach i spała aż do szóstej nad ranem. Wstałem do niej i zabrałem ją do mnie i Pauli do łóżka. Położyła się obok mnie i wtuliła, gdy Paulina robiła jej mleko. Leżała z takim maciupeńkim uśmieszkiem aż wpadł Oliwier 
-Ty już nie spisz??- Spytała Paula wchodząc do pokoju z butelką przygotowanego mleka 
-Nie - odpowiedział młody. Krótko, zwięźle i na temat. Paula natomiast tylko się uśmiechnęła, wzięła ode mnie Agatę i zaczęła ją karmić, co zainteresowało Oliego


-Ona to całe wypije?? - Pytał młody parząc na pełną 150 ml butelkę 
-Zobaczymy- uśmiechnąłem się a Paulina dodała po chwili 

środa, 27 maja 2015

Rozdział 57 ,,Czasami wystarczą tylko słowa"

-Spokojnie, czeka przed salą- powiedziałem się uśmiechając. Nie wierzę we własne szczęście mam teraz wszystko. Dziewczynę, syna córkę i to coś co daje ci tysiące powodów do wstania rano z uśmiechem na twarzy. To jest ta pieprzona miłość, która daje szczęście.  Po chwili wszedł lekarz zabierając ją na jakieś badania. Wyszedłem przed salę gdzie siedzieli Mariusz, Ynka i Oli. Młody od razu podbiegł do mnie i spytał
-Gdzie ją zabrali??
-Na badania spokojnie- odpowiedziałem się uśmiechając. siedzieliśmy w ciszy. Lecz wszyscy z uśmiechami na twarzy nie przewidując co się wydarzy za parę godzin. Gdy Paulina wróciła z badań wszystko było w porządku. Cała piątka siedziała w sali, śmiała się i rozmawiała. Gdy Anka z Mariuszem wychodzili spytałem
-Moglibyście zaopiekować się jeszcze trochę Olim.?? Wiecie chcę zostać z Paulą a nie chcę żeby Oli przebywał tyle w szpitalu- powiedziałem
-Jasne - powiedział Mario po czym zwrócił się do małego- Wujek Mario się tobą zajmie. To co kino czy basen?? - spytał
-Pewnie kino- powiedziała Paulina lekko uśmiechając się do młodego, który stał przy niej
-No kino- odpowiedział ale tak bez szczęścia. chyba mu się to zbytnio nie spodobało
-No to chodźcie- powiedział wlazły łapiąc Ankę i Oliego za rękę
-Pa- powiedziała Paulina gdy wychodzili a Oli?? Musiał się wyrwać i ją przytulić. Znów szeptał jej coś na ucho, a ona znów się śmiała. Oni się świetnie dogadywali. Gdy wyszli siedzieliśmy z Paulą i rozmawialiśmy o ostatnich miesiącach i o zbliżającym się naszym ślubie. Wszystko musi być idealnie. Wyjątkowa dziewczyna to powinien być wyjątkowy ślub.
-Dzień dobry - powiedział wchodzący do sali lekarz
-Dzień dobry - powiedzieliśmy jednocześnie po czym on się tylko uśmiechnął, ale po chwili znów tak jakby posmutniał, więc nic z tego wszystkiego nie rozumiałem
-Nie mam dobrych wieści ale także nie są aż takie złe - powiedział lekarz a Paula podniosła się i usiadła
-No białaczka coraz bardziej się rozprzestrzenia ale mamy na to sposób, to nie jest jeszcze najgorsze- powiedział a ja aż wstałem z miejsca i spytałem
-Co może być jeszcze gorsze?? - nie wytrzymywałem. Dlaczego zawsze gdy już mam wszystko to coś musi to pieprzyć??
-No bo państwa córka może w przyszłości mieć białaczkę, więc będziecie państwo musieli regularnie ją badać - powiedział doktor. Paulina zdobyła się tylko na krótkie ,,Mhhhmmm" i lekarz wyszedł a ona od razu wpadła w płacz i pytała
-Dlaczego ja muszę wszystkim niszczyć życie?? Próbuję dawać szczęście ale tak naprawdę zadaje ból.... Dlaczego Michał?? Dlaczego??- mówiła przez łzy
-Paulina!! Nic nie niszczysz. Zrozum to. Mała nie musi mieć białaczki a ty możesz też ją zwalczyć!! Nie poddawaj się!! Słyszysz masz dla kogo żyć!!
-Michał ale ja już nie potrafię... nie mogę żyć widząc wasz ból. Możecie żyć beze mnie, bez problemów... - nie mogłem tego słuchać..
-Paula otrząśnij się... Co ja powiem ?Oliwierowi, co powiem naszej córeczce?? Jak ty odejdziesz ja się załamie. Zrozum nie potrafię bez ciebie żyć. - powiedziałem też już mając łzy
-Nie przesadzaj. Tego kwiatu pół światu. Znajdziesz ładniejszą, zgrabniejszą taką która potrafi ci dać szczęście a nie cierpienia a przede wszystkim będzie zdrowa!!
-To co że tyle ich jest jak prawie wszystkie są chuja warte, no może oprócz tej jednej ślicznej, zgrabnej, dającej mi szczęście gdy ją widzę - powiedziałem
-To życzę ci szczęścia- powiedziała i chciała odłączyć się od aparatury  do której była przyłączona
-Co ty robisz idiotko?/- spytałem - O tobie mówiłem!!- poszedłem i złapałem ją za rękę
-Serio tak uważasz??- spytała ze łzami cieknącymi po policzku
-No jasne a o kim  ty myślałaś, tylko przy tobie czuję się szczęśliwy i tylko ciebie kocham - powiedziałem uśmiechając się i ocierając jej łzy
-A kogo będziesz kochał jutro?? Jak umrę?
-Po pierwsze nie dam ci umrzeć i jutro oprócz ciebie będę kochał Oliwiera i Agatkę- uśmiechnąłem się
-Masz taką pewność że nie umrę?? Bo ja już ją utraciłam- powiedziała aa mi zachciało się płakać lecz nie mogłem
-Jestem tu po to by dać ci powody do wiary w jutro. ,,Mierzyć wysoko i wierzyć w to mocno" Pamiętasz?? - spytałem z uśmiechem przypominając tekst jednej z piosenek
-Nie mogłam zapomnieć- uśmiechnęła się lekko ale po chwili wpadł lekarz cały roztrzęsiony
-Coś się stało??- spytałem
-No tak musimy szybko jechać na badania- powiedział i nie zdążyłem nic więcej powiedzieć bo Paula już z lekarzem i pielęgniarkami wyszły z sali. Stałem tam sam. Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Nic do mnie nie docierało. W końcu po jakiś 20 minutach, gdy ja tam tak stałem znów wróciła Paula przywieziona przez pielęgniarkę.
-O co chodziło??- spytałem ledwo składając to pytanie ,,do kupy" jak to się mówi
-Nie wiem wiem tylko że są jakieś dodatkowe wiadomości na temat mojego zdrowia. Dokańczaliśmy rozmowę już znów wracając do naszego ślubu, gdy znów wpadł lekarz tym razem pokazując jakieś wyniki badań. Nasuwało mi się tylko jedno pytanie: Jak on to tak szybko zrobił??
-No nie myliłem się- powiedział w końcu siadając obok Pauli na krześle
-Ale o co chodzi?? Jestem zdrowa??- pytała
-No właśnie chodzi o to że.........- zaniemówiłem. Stałem i wpatrywałem się w Paule i lekarza. ,,Życie daje szansę. Dzień w dzień o nią walczę" Ale czy było warto?? Sam nie wiem. Nic już nie wiem. Nic nie rozumiem. Ale czy ktoś kiedyś zrozumie: ból, miłość, szczęście?? Bo ja raczej nie
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej, hej
Jak wam się podoba?? <Może nie jest za długi i jakiś specjalnie fajny ale nie miałam pomysłu ale jest dobra wiadomość jak będzie wena nie będzie końca bloga. A żeby była wena co jest potrzebne??????? Wasze komy!!!! Kocham i pozdrawiam:*
Dzięki Wera za dzisiejszą rozmowę. Dla cb dedykuje ten rozdział <3

wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 56

-No niech pani mówi -oburzał się Mariusz, który cały czas prowadził ta rozmowę
-Musi pan przyjechać do szpitala - powiedziała 

-Za 15 minut będę- odpowiedział znów Mariusz i się rozłączył. Bez zbędnych słów wyszliśmy z mieszkania kierując się do auta. Mario siadł za kierownicę i pojechaliśmy do szpitala. wpadając na odpowiedni oddział  zapytaliśmy się pierwszego lepszego lekarza
-Dzień dobry my mieliśmy przyjechać. Michał Winiarski - powiedziałem
-aaa tak proszę za mną- powiedział lekarz
-A co się stało??-  nie wytrzymywałem i musiałem spytać 
-Pomyśleliśmy że chce pan zobaczyć córkę- powiedział lekarz a ja z jednej strony bardzo się ucieszyłem ale z drugiej miałem nadzieję że to Paula się wybudziła. Po godzinie spędzonej u córki poszedłem zobaczyć do pokoju 13 tam gdzie leżała nieprzytomna Paulina. Chciałem żeby się wybudziła. chciałem ją mocno przytulić. Chciałem z  nią porozmawiać, być z nią. Czy to tak wiele??  najwyraźniej. Wróciłem z Mariuszem do domu na obiad, na który nie miałem zwyczajnie ochoty ale Mario nalegał. Zjedliśmy obiad i Oliwier spytał
-Tato mogę z tobą jechać do Pauliny?? - byłem mocno zdziwiony że chce ją odwiedzić ale w sumie przez te miesiące zastępowała jemu matkę. 
-No dobrze ale musisz wiedzieć że ona z tobą nie porozmawia- powiedziałem a on nagle posmutniał 
-Ona mnie już nie lubi prawda??- spytał a mnie serce aż ścisnęło 
-Nie to nie tak. Oli ona cie kocha ale.. będę z tobą szczery mama zapadła w śpiączkę po urodzeniu Agatki i nie wiadomo kiedy się wybudzi- powiedziałem i z moich oczu jak i z chłopca zaczęły  lecieć łzy 
-Tato ale ja nie chcę żeby odeszła - powiedział chłopiec a ja w duchu sobie pomyślałem że też tego nie chcę ale jak tak powiem to chłopiec jeszcze bardziej posmutnieje 
-Nie zostawi. Na pewno niedługo się wybudzi- powiedziałem ale sam nie wiem czy chcąc siebie uspokoić czy młodego 
-Obiecujesz??- spytał i co ja mu mam powiedzieć?? Dawać obietnicę, która może być złamana, czy od  razu powiedzieć że ona tego nie przeżyję 

-Obiecuję- westchnęłam i wtedy znów zadzwonił telefon 
-Tak słucham?/- powiedziałem naciskając zieloną słuchawkę i jak na zawołanie przy mnie stanął Mariusz trzymając za rękę Anke
-Weź na głośność- mówił szeptem Mario. Jak chciał tak zrobiłem 
-No mamy dla pana wspaniałą wiadomość -mówił tym razem lekarz. Serce zaczęło mi mocniej bić
-Pana narzeczona się wybudziła. Proszę natychmiast przyjeżdżać ale proszę jeszcze zabrać jakieś jej rzeczy 
-Jezu już jadę - powiedziałem 
-Tak to chyba jego sprawka - zaśmiał się i rozłączył 
-Słyszałeś??- powiedziałem do Szampona, który stał jak wryty 
-Słyszałem no chodź już zabieramy się i jedziemy do niej - powiedział Mariusz, który cudem już teleportował się do przedpokoju
-Zaraz,zaraz musimy jeszcze iść dla niej po rzeczy - zastopowała nas Anka  
-A no tak Oli do auta a my zaraz wrócimy. Mariusz zostań z nim a Anka pomoże mi zabrać odpowiednie rzeczy - powiedziałem a Mariusz skinął że sie zgadza. Dobrze że mieszkamy naprzeciwko siebie. Po  30 minutach siedziałem już przed  salą czekając na lekarza
-Dobrze pacjentka czuje sie dobrze więc może pan wejść - pokazał na mnie 
Dziękuje Oli zostań z wujkiem - chciałem już wchodzić ale zatrzymał mnie wyraźnie zdziwiony lekarz
-To pana syn?/- spytał
-No tak - powiedziałem lekko sie uśmiechając 
-Czyli pani Paulina już wcześniej rodziła?- pytał zdezorientowany 
-Nie, nie - powiedziałem nie czekając na żadne więcej komentarze po prostu wszedłem do pokoju z numerem 13. Leżała na łóżku cała blada i mocno wychudzona podszedłem do niej łapiąc za rękę 
-Kochanie jak się czujesz?- spytałem cichym głosem 
-Dobrze ale głowa mnie boli - powiedziała prawie dosłyszalnym głosem po chwili dodając- a ona żyje??
-Agatka??- spytałem a ona odpowiedziała mi skinieniem głowy - Tak żyję jej stan jest stabilny - powiedziałem a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech 
-A gdzie Oliwier??- spytała cały czas cichutkim głosikiem 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki ale ostatnie wydarzenia wytrąciły mnie z równowagi. Obiecuję że następny będzie dłuższy i na pewno lepszy 

Dzięki za pomoc Paulina bo bez ciebie bym go nie napisała ;) <3 

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 55

Tak jak już wcześniej wspomniałam razem z Olim oglądaliśmy mecz. Chłopaki bez problemu wygrywali set za setem. W końcu mecz się skończył, Michał otrzymał statuetkę MVP a Oliwier z tej radości krzyknął
-Mamo wygrali  a tatuś ma nagrodę - spojrzałam na niego a on po chwil spuścił wzrok dodając- przepraszam - podeszłam do niego złapałam go za rękę i z uśmiechem odrapałam
-ale nie masz za co przecież nic się nie stało
-Wiesz?? Jesteś lepsza niż moja mama. Mogę cię teraz ciebie tak naszywać??- jego pytanie mnie zaskoczyło
-Pamiętaj że twoja mamą zawsze jest Dagmara ale jak chcesz możesz tak do mnie mówić - powiedziałam a on rzucił mi się na szyje. Było po 22 a on jutro musiał iść do szkoły. - Idź się już się lepiej położyć spać. Tylko najpierw ubierz piżamę - powiedziałam a młody wykonał polecenie. Gdy już leżał w łóżku zawołał
-Przyjdziesz mi przeczytać bajkę??- wiec bez odpowiadania udałam się do pokoju chłopca by przeczytać mu tym razem ,,Króla Lwa" Gdy zasnął wróciłam do kuchni by jeszcze ogarnąć brudne naczynia. Kładłam się około 24;00 pisząc z Michałem. Rano gdy wstałam około 7 rano by na 8 wyszykować Oliwiera do szkoły. Zauważyłam że Michał mnie wyręczył i kazał mi jeszcze spać. Więc wstałam dopiero gdy Michał przyszedł do domu. Była 9 wiec spokojnie zjedliśmy śniadanie. Tego dnia miałam też na USG więc poszliśmy do mojego ginekologa. wszystko jak zwykle jest dobrze mała rozwija się dobrze. Po drodze wstąpiliśmy do Centrum Handlowego po jakieś większe ciuchy i od razu zakupy spożywcze jak i ciuchy dla tych wspaniałych moich mężczyzn. Zeszło nam ma tym dożo czasu i prawie spóźniliśmy się po Oliego. Wróciliśmy cała trójką do domu ale gdy Michał miał dzwonić po jakieś jedzenie zawołali  nas Mariusz z Ynką.
-No co tam?? Chcieliśmy jeść bo głodni jesteśmy - powiedział Michał wskazując na mnie i Oliwiera
-Ty tam lepiej uważaj - powiedziałam a Oliwier tylko pokiwał głową
-Widzisz co ja w domu przechodzę?? Syn przeciwko mnie i kobieta w ciąży - zaśmiał się
-Nikt ci nie kazał - wskazałam pokazując siebie i chłopca
-dobra dobra pogadacie o tym później teraz mamy wam coś ważnego do powiedzenia
-No to gadaj od razu a nie- powiedział Michał
-Zapraszamy na obiad- wybuchnęła śmiechem Anka
-Serio?? Tak go nakręciliście a potem powiedzieliście że obiad?? - powiedziałam śmiejąc się z Michała, który stał  zdezorientowany. Kto to tam wie co on ma w tej główce za pomysły. Mniejsza z tym. Razem zjedliśmy wspólnie obiad śmiejąc się do upadłego
*5 miesięcy później*
*Michał*

Zaraz zwariuje przez to wszystko. Wszystkie wcześniejsze wyniki były fascynujące a tu nagle komplikacje. Cały czas w głowie mam słowa lekarza ,,Musi być cesarka ale nie wiadomo czy po niej ja wybudzimy. Ona może tego nie przeżyć" A ja?? Teraz siedzę przed sala i czekam. Po policzkach lecą łzy. Dobrze chociaż że Oliwier jest z Anką. Mariusz przed chwilą poszedł po jakąś kawę bo siedzimy tu od 5 godzin i jest dokładnie 5 nad ranem. Nagle wychodzi lekarz. szybko wstałem i spytałem
-I co z nimi?? - cały się trzęsłem
-Proszę usiać - powiedział lekarz a ja dobrze znam te gadkę musiało się coś strasznego stać
-No mów pan - pospieszałem go
-Oni a w sumie ona pana córka żyję ale jest bardzo w słabym stanie fizycznym. Ma tylko dwa punkty i nie wiadomo czy przeżyje kolejna dobę  a pana narzeczona żyje ale też jest ciężko. Jest w śpiączce
-Kiedy mógłbym je zobaczyć??- spytałam cały czas się trząsać. Jak Agatka nie przeżyje to nie wiem jak ja to też przeżyję
-No córkę nie zobaczy pan szybko a żona jest w śpiączce farmakologicznej i nie wiemy kiedy się obudzi .
-Jak to nie wiecie?? Od czego wy wlg jesteście?? - pytałem już bardzo nerwowo. byłem już na skraju wytrzymałości ale kto na moim miejscu by nie był??
-Michał uspokój się - krzyknął Mariusz, który stał od dłuższego czasu  koło mnie. Nawet go nie zauważyłem
-Jak mam być spokojny??
-Ja już pójdę- powiedział lekarz tak po prostu odchodząc po chwili jednak dodając- jak panowie ochłoną mogą do mnie przyjść porozmawiamy na spokojnie- już chciałem go złapać za wśaż ale Mariusz chyba top wyczuł i złapał mnie za rękę odciągając mnie od doktorka
-Michał spokojnie słyszałeś go Paulina przeżyje ta mała też spokojnie. Nerwami nic nie załatwisz. - miał rację. siedzieliśmy tak jeszcze 15 minut aż wstałem i poszedłem bez słowa do gabinetu lekarza
-Już mogę- powiedziałem wchodząc do gabinetu
-To tak córka przed chwilą została przywrócona do normalnego funkcjonowania a p. Paulina się nie wybudziła ale spokojnie. niech pan przyjdzie jutro nie obiecuję że się obudzi ale córkę będzie mógł pan zobaczyć
-Dobrze dziękuje do widzenia- nie czekając na odpowiedź lekarza wyszedłem z pomieszczenia
-No i co z nimi- pytał tez już zmartwiony Wlazły
-No a co ma być?? Mam przyjść jutro zobaczyć córkę ale Paula nie wiadomo czy się obudzi. Jak ja ją stracę to nie wytrzymam, rozumiesz?? Nie mogę jej teraz stracić.  Nie mogę!!- mówiłem z łzami w oczach
-Michał!! Nie stracisz jej!! Ona będzie żyła. Myśl pozytywnie- ciągle próbował mnie pocieszyć. Ja to naprawdę rozumiem ale bez przesady. Po co wierzyć skoro są nie wielki  szanse na to?? Zaraz zaraz!! Michał stop!! Gdzie się podział ten twardy i pozytywny Michał?? A no tak zapomniałem. Został przy niej. Wróciliśmy do Mariusza na chatę. Oli od razu przybiegł i wypytywał
-Gdzie mama?? Gdzie Agata?? - i co ja mam my powiedzieć?? siostra ledwo żyję a mama?? Nie wiadomo czy się wybudzi
-Oliwier mama dziś nie wyjdzie bo nie może tak szybko- powiedział na szczęście  Mariusz
-Idź się pobaw jeszcze chwilę tak powiedział Anka. Młody ją posłuchał. Mariusz opowiedział o całej tej beznadziejnej sytuacji  Ance bo ja nie umiałem wydusić najmniejszego odgłosu. Gdy zadzwonił telefon ze szpitala nie wiedziałem co mam myśleć. Mariusz widząc top odebrał i dał na głośno mówiący
-Dzień dobry czy to pan Michał Winiarski??- pytała jakaś babka
-Tak przy telefonie- odparł Wlazły widząc moja bezradność
-No wiem pan- mówiła ta dziewczyna a ja myślałem  że zaraz zwariuje
-No niech pani mówi -oburzał się Mariusz, który cały czas prowadził ta rozmowę
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tylko mnie nie zabijcie
pozdro <3

Rozdział 54

  Następny dzień. Wszystko robione w biegu. Jutro pogrzeb... Michał chodzi cały czas jakiś podenerwowany. Dobrze, że udało nam się wczoraj wszystko załatwić, bo resztę robi trener i sztab, więc my mamy dzień wolnego. Po śniadaniu i porannej toalecie Michał powiedział żebyśmy Się ubrali dosyć luźno, ale trochę na sportowo i przede wszystkim strój kąpielowy. Nawet nie miałam ochoty bawić się w detektywa zrobiłam z Olim, co kazał nam Michał. Około 12 ruszyliśmy z pod domu.
-Gdzie nas znów zabierasz, co?/- Spytałam, gdy wyjeżdżaliśmy z Bełchatowa
-Zobaczysz- tylko to dostałam w odpowiedzi
-Tato..no powiedz – Oli też chyba był ciekawy
-Oj no zobaczycie- powiedział i pogłośnił radio. Akurat leciała jedna z ulubionych piosenek.    Piosenka      Zaczęłam ja sobie podśpiewywać a potem dołączył do mnie Michał z Olivierem. Gdy piosenka się skończyła młody stwierdził
-Ale ty ładnie śpiewasz – zaśmiałam się na jego stwierdzenie
-Dziękuje- powiedziałam krótko
-Młody ty mi nie próbuj dziewczyny odebrać – do dyskusji włączył się Michał śmiejąc się 
-Tato- zirytował się Oliwier
-Dobra dobra. Paula wyjmij mu batona z mojej torby – powiedział. Zrobiłam to o co mnie ,,poprosił”
-Dziękuje- powiedział chłopiec uśmiechając się od ucha do ucha. I to dosłownie. Resztę (chyba 15minut) śpiewaliśmy różne piosenki aż dojechaliśmy na miejsce.
-No to jesteśmy- odrzekł Michał, gdy przyjechaliśmy na prawie opustoszałą plaże. W tym ,,tłumie” bez problemu zauważyłam Ankę, Mariusza, Iwonkę, Igłę i Sebastiana (syna Iwony i Krzyśka)
-Siemanko!1- Krzyknął nie, kto inny jak Igła, gdy tylko nas zauważył
-Paulian!!- Krzyknęła Iwona
-Cześć kochana- podbiegłam i się do niej mocno przytuliłam
-Zobacz nawet nas nie potrzebują- oburzał się Krzysiek
-Jak się czujesz?? – Iwona nie zwracała uwagi na Krzyśka i dalej gadałyśmy w najlepsze i po chwili podeszła do nas Anka i dziewczyny w komplecie. Rozmawialiśmy tak sobie aż podszedł do mnie igła
-No to jak Paula?? – Pokazał na już trochę powiększający się brzuszek
-a jak widzisz nie najgorzej- powiedziałam śmiejąc się
-Zobacz jak Oli bawi się z Sebą – powiedziała Anka, która przed chwila dostała ksywkę ,,Ynka” sama nwm dlaczego… 
-No słodziaki- powiedziałyśmy razem (Ja, Iwona i Ynka). W końcu postanowiliśmy iść do wody. Popołudnie minęło dosyć szybko. Ognisko na wieczór taj jak i popołudniu. Iwona nie dawała mi odetchnąć. Jak nie pakowała mi jedzenia to coś chciała robić.
-Dziewczyny a może po prostu tak poleżeć ona jest w ciąży i – odezwał się Michał. Wiedziałam, co chciał dodać, ale na szczęście się powstrzymał i chwała mu za to..
-Ty mnie nie pouczaj, bo też to przechodziłam także ten. Po prostu się odwal- powiedziała Iwona najpierw poważnie, ale potem wybuchając śmiechem a całe towarzystwo za nią. Było już trochę po 20: 30 siedzieliśmy z dziewczynami a chłopaki postanowili trochę pograć, ale jak tu grać w trzech?? Więc postanowili wziąć do siebie Ankę, która grała z Mariuszem.  Ja za to z Iwoną położyliśmy zasypiających chłopaków do aut i zaraz przy nich usiedliśmy patrząc na chłopaków i Ynkę jak grają. Zaczęłam się źle czuć, ale to ta ciąża pomyślałam. Robiło się źle, słabo, ale po chwili przechodziło i tak było do momentu, kiedy przyjechaliśmy do domu. Czyli około 23:20. Michał położył Oliviera do łóżka i przyszedł do kuchni pokazując mi telefon gdzie była wiadomość od prawdopodobnie syna pana Marcina. Chciał adres, w którym kościele i gdzie będzie pogrzeb. Michał na początek miał wątpliwości, ale w końcu wysłał mu ten adres. Siedzieliśmy chyba do 1: 00 popijając on kawę ja herbatę i rozmawiając o przeszłości. 
  Następny dzień wszyscy mieli od rana zły humor. Oli był przeziębiony, Michał smutny a mnie strasznie głowa bolała. Jednak wyszliśmy z domu z dosyć dobrym czasem, bo mieliśmy jeszcze 30minut a do pokonania 2km. W kościele była cała drużyna Skry wraz z trenerami i sztabem tak samo jak wielu mieszkańców Bełchatowa. Wszyscy go lubili. Był to pan, który zawsze z uśmiechem na twarzy mówił dzień dobry, do widzenia, miłego…. Wszyscy pamiętali go, jako wspaniałego i przede wszystkim pomocnego. Po mszy w kościele pojechaliśmy na cmentarz gdzie spotkałam Adama( syna pana Marcina) Poprosił mnie o rozmowę. Widziałam, że wcześniej rozmawiał z Michałem.     


Pytał o tatę, jaki był, ale za wiele oprócz samych opowiadań nie mogłam mu powiedzieć.  Po chwili wróciłam do Michał i Oliviera. Potem pojechaliśmy jeszcze na tzw. Stypę. Nie chciałam jechać, ale Michał nalegał. Wróciliśmy do domu około 18 i musiałam się zając trochę rozchorowanym Olivierem. Na szczęście Michał siedział z Mariusza rozmawiając. Chciał się zając Olim, ale nie wiedział jak. Podawał mi tylko, co chwila leki z kuchni bym nie latała w tą i powrotem. 
  4 miesiące później
Ten czas tak szybko minął. W między czasie były szóste urodziny Oliviera. Byłam na wielu badaniach USG i nie tylko, ale wszystkie badania wskazują, że jest dobrze. Michał gra, znaleźli nowego fizjoterapeuty. Gdy tylko Michał wyjeżdża Oli staje się taki jakby bez życia, ale co wyjazd bardziej się przyzwyczaja. Teraz Skra gra właśnie z Resovią w Rzeszowie a ja z Olim siedzimy przed telewizorem w koszulkach z numerem ,,13” i nazwiskiem ,,Winiarski” Chwaliłam się wam?? Pewnie nie, ale Michał tydzień temu mi się oświadczył.  Wtedy bardzo bałam się reakcji Oliviera ale przyjął to naprawdę świetnie. Cieszył się tak jak reszta naszych znajomych. Na następne lato (lipiec) planujemy ślub. Czyli mamy 5 miesięcy do urodzenia prawdopodobnie małej Agatki, a 10 miesięcy do naszego (mojego i Michała) ślubu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Myślę że się wam spodoba. Cieszycie się że Winiar w końcu oświadczył się Pauli?? A jak z Agatką?? Lepsza dziewczynka czy drugi chłopak ??  

Rozdział 53

-Kurwa pali się- aż mi serce podeszło do gardła na myśl, że coś się może stać Michałowi albo Olivierowi. Anka szybko wyciągnęła mnie z budynku, przy którym była już straż. Ciągle bałam się o chłopaków zresztą tak jak Anka. Na miejscu była już straż i policja. Anka coś do mnie cały czas mówiła, ale ja nie byłam w stanie jej słuchać. Łzy cały czas spływały mi po policzku. Jednak po chwili usłyszałam dobrze znajomy mi głos… 
 To był Michał. Od razu do niego podbiegłam do niego. Widząc przy nim Oliwiera strasznie mi ulżyło. Tylko, co z Mariuszem?? Gdy stałam już naprzeciwko niego spytałam 
-Co się stało?? Gdzie Mariusz??
-Spokojnie nic mu nie jest, ale składa zeznania na policji- powiedział spokojnie
-Ale co się w ogóle stało?? - spojrzałam na Oliwiera, który był cały roztrzęsiony i tulił się do Michała 
-Własnie też nie wiemy, ale to wybuchło w pokoju trenera, dobrze,  że go tam nie było. Mariusz właśnie szedł się czegoś dowiedzieć. Paulina spokojnie nie możesz się denerwować chodź do domu. 
-Może masz racje - powiedziałam pożegnałam się  z Anką i tak jak gdyby nigdy nic się nie stało odeszliśmy. I chyba tego Michał będzie żałował najbardziej. Siedziałam z Olim i próbowałam go, choć trochę uspokoić, ponieważ cały czas był strasznie roztrzęsiony. Michał w tym samym czasie robił coś na obiad. Nagle zadzwonił domofon. Poszłam zobaczyć, kto nas tym razem odwiedzi. Był to Mariusz z Anką, ale coś najwyraźniej musiało się stać, ale co?? Mariusz trzymał kopertę a Anka szła obok niego. Zaprosiłam ich do środka. Michał wyszedł z kuchni i usiedliśmy wszyscy w salonie. 
-No to, czemu zawdzięczamy tą wizytę - zaśmiał się Michał, ale po słowach Mariusza nie było mu już do śmiechu 
-Michał ten pożar.. nie w tym pożarze zginął pan Marcin - powiedział Mariusz a w oczach Michała pojawiły się łzy. Dobrze wiem, że śp. pan Marcin troszczył się o Michała bardziej niż jego rodzice. Samej chciało mi się płakać.
-Ale jak to?? Przecież miał wyjść przed nami. Co ty pieprzysz??- Michał już nawet nie siedział tylko ślepo wpatrywał się w okno 
-Musiał zanieść trenerowi twoje statystyki- serio Mariusz?? Musisz go pogrążać?? Michał wyszedł z domu a gdy chciałam też wyjść Mariusz złapał mnie za rękę 
-Nie nie idź musi ochłonąć i ja spróbuję z nim porozmawiać- i wyszedł a za nim Anka. Zostałam z Olim, który myślałam, że nic z tego nie zrozumiał ale jednak zrozumiał tylko nie tak jak trzeba 
-Paula czy to tata zabił tego pana?/- na jego pytanie łzy chciały spłynąć ale nie mogłam mu tego pokazać.
-Nie, to nie tata. Tata bardzo się przyjaźnił z panem, ale nie miał na to wpływu. To niczyja wina. Po prostu takie jest życie, ale tata zawsze chciał dla niego jak najlepiej, nigdy nie zrobiłby mu czegoś złego- powiedziałam a chłopiec przysiadł się bliżej mnie
-To, dlaczego wyszedł?/- Dobre pytanie. Sama chciałam to wiedzieć. Bałam się, że może sobie coś zrobić.
-Po prostu musiał to przemyśleć na świeżym powietrzu zaraz przyjdzie - powiedziałam wymuszając uśmiech 
-Ja chcę do taty- powiedział a mała łezka spłynęła mu po policzku. Żeby wiedział, że ja też bym wolała żeby był tutaj teraz
-Poczekaj zaraz do niego zadzwonię. - i wyszłam z pokoju a mały za mną. Wzięłam telefon i wybrałam odpowiedni numer. Odebrał prawie natychmiastowo 
-Michał wracaj do domu Oliwier tęskni- powiedziałam 
-Już idę musiałem ochłonąć. Przepraszam- powiedział na koniec nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, bo się rozłączył 
-Zaraz przyjdzie. - Powiedziałam a mały się uśmiechnął-, Choć dokończymy obiad- powiedziałam i razem udaliśmy się do kuchni. Dokończyliśmy pieczeń a po jakiś 15 minutach Michał wszedł do domu rzucając mi na blat jakąś kartkę. Po chwili zrozumiałam, że to było od pana Marcina. Czytałam list, w którym było pełno wspomnień. Wyszłam z kuchni zostawiając Oliego z Michałem by w spokoju przeczytać list. Płakałam. Tego listu nie da się opisać. Było tam pełno wspomnień i rad dla Michała. Ten pan traktował Michała lepiej niż jego własny ojciec. Dziwiło mnie jednak, że wcześniej pisał taki list. A dokładniej napisał też, że przyśniło mu się by napisać list i przekazać go Mariuszowi. Wróciłam do chłopaków i już cały dzień spłynął normalnie, choć Michał próbował ukryć uczucia. Położyliśmy się dosyć wcześnie wstać, aby na następny dzień zająć się formalnością pogrzebową. Widziałam w oczach Michała ten wielki ból. Oliwiera  zostawiliśmy z Mariuszem, ponieważ w związku z zaistniałą sytułacią wszyscy mieli wolne. Śp. pan Marcin nie miał tutaj bliskiej rodziny. Nie miał żony, dzieci jedyną bliską osobą dla niego był Michał i vice versa. Gdy już wszystko było załatwione mieliśmy jeszcze pojechać do jego mieszkania by spakować jego rzeczy i tak jak było w liście zapisane oddać je biednym. Po godzince pakowania Michał znalazł jakiś dziennik. Namawiałam go by go nie czytał, lecz ten musiał być mądrzejszy i przeczytał. Miał tam różne numery, ale jeden przykuł naszą uwagę. Ten o nazwie pod numerem ,,syn" 
-Przecież mówiłeś, że on nie ma dzieci- powiedziałam do Michała gdy tylko to zauważyłam 
-No, bo tak mi powiedział. Poczekaj zadzwonimy- powiedział i wybrał numer. Włączył na tryb głośno mówiący
-Tak słucham??- Powiedział prawdopodobnie syn pana Marcina 
-Dzień dobry ja nazywam się Michał i chciałbym sie spytać czy zna pan pana Marcina Stonkę??- Powiedział Michał a na samo wspomnienie o nim poleciał mu łezka
-Adam.Tak to mój ojciec- powiedział wzdychając i po chwili dodając-, jeśli znów coś ukradł albo napił się do nieprzytomności to proszę sobie tego zaoszczędzić mnie on już nie obchodzi - powiedział a Michał tylko zacisnął pięść 
-Nie pana ojciec zginął wczoraj i za dwa di jest pogrzeb- powiedział Michał 
-Co?? Ale ja to się stało?? Kim pan w ogóle jest??- Pytał
-Wczoraj pracując zanosił papiery do biura gdzie wybuchł pożar. Zginął na miejscu. A ja jestem Michał tak jak już mówiłem jestem przyjacielem pana ojca- powiedział łapiąc mnie za rękę 
-Wie pan ja tam nie mam zamiaru na żaden pogrzeb przyjeżdżać proszę mi głowy nie zawracać., - i tak po prostu się rozłączyć, co za typ??
-Jaki bezczelny. Dobra, choć kończymy to i jedziemy do Szampona. - Powiedział w końcu Michał
-Dobra musimy tylko zawieźć pudła do opieki, to po drodze- powiedziałam i chciałam wziąźć jeden karton, ale Michał wziął go ode mnie i powiedział
-Ty lepiej idź do auta nie możesz dźwigać ani się przemęczać - pogroził mi palcem 

-Przestań to tylko jedno małe pudełko- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Ja rozumiem ze się o mnie martwi, ale bez przesady...
-No właśnie to tylko pudełko sam to zrobię- ja powiedział tak zrobił. Zawieźliśmy rzeczy i około 17: 20 byliśmy już u Mariusza i Anki. Siedzieliśmy popijając kawę. Oliwier grał na komputerze. W końcu podszedł do Michała i powiedział 
-Tato pić mi się chce-
-A, co chcesz do picia??- dopytywał się ,,wujek" Mariusz
-Sok pomarańczowy- powiedział i udał się z Wlazłym do kuchni. Do domu wróciliśmy około 21. I cała wieczorna rutyna. Potem wszyscy zasnęli jak zabici... 

 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej! Wiecie na razie nie chciałam uśmiercać kogoś z głównych bohaterów ale wkrótce się to zmieni. Pomyślałam o was i nie chciałam wam robić kłopotu w sprawie odwiedzin w Gdańsku
Pozdro <3 

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 52

-Co??- Spytałam zdziwiona. Byłam ciekawa, czym tym razem zaskoczy mnie ten energiczny pięciolatek. Chwilę siedział w cisz - No to powiesz czy nie??
-On cie kocha bardziej od mamy- powiedział a mnie zamurowało 
-Dlaczego tak myślisz??- Spytałam ledwo wymawiając to zdanie 
-Bo on nigdy się tak dla mamy starał a za to cały czas się kłócili - powiedział siadając mi na kolanach po chwili dodając - A ty go też tak kochasz?? - Ten mały jest taki ciekawy świata. Odpowiedź na to pytanie była oczywista. 
-Kocham. - Powiedziałam a on jeszcze bardziej się we mnie wtulił
-A on mnie kocha?? - spytał wychylając się by spojrzeć mi w oczy. Cały ojciec. Jego piękne duże błękitne oczy 
-Pewnie, że tak a dlaczego w to wątpisz?? 
-Bo zostawił mnie z mamą-  chciałam coś mu już powiedzieć, ale Michał wszedł a Oliwier pokazał mi żebym siedziała cicho, więc nic już na ten temat nie powiedziałam
-Śniadanko do łóżka - śmiał podając mi jedną tacę z jajecznicą i drugą z tym samym Oliwierowi
-A ty nie jesz?/ - Spytałam, gdy usiadł obok mnie i Oliwiera
-Nie ja już zjadłem. Paulina dzwonił trener i... 
-ii??- Poganiałam go 
-No i mam przyjść za godzinę na halę do p. Marcina - powiedział a ja kątem oka spojrzałam na Oliwiera, który posmutniał. No tak pewnie spodziewał się, że sobotę spędzimy razem ja też miałam taką nadzieję tym bardziej, że Michałowi zostały 2 tygodnie wolnego
-No okey, ale miałeś odpoczywać- powiedziałam 
-No tak ja pójdę do niego na masaż, itp. a ty może z Olim popatrzycie na trening na hali- powiedział a młody aż nie mógł z wrażenia
-Tak!Tak. Ciociu zgódź się..- Nie uśmiechało mi się patrzeć na tych bałwanów, bo ciągle coś głupiego robili, ale nie mogłam im odmówić. Patrzeli na mnie tymi swoimi pięknymi oczami i jakoś zmiękłam
-No okey, ale wtedy szybko jemy śniadanie, poranna toaleta i wychodzimy zanim się spóźnimy. A ty- wskazałam na Michała- idź się już szykuj - jak powiedziałam tak Michał poszedł się ogarnąć a ja z Oliwierem, gdy tylko zjedliśmy wyjęłam mu ciuchy i sobie. On poszedł do łazienki a ja zajęłam się sprzątanie po śniadaniu. Gdy już wszyscy oprócz mnie byli gotowi a zostało nam zaledwie 20 minut poszłam szybko do łazienki ogarnęłam się nawet nie nakładając makijażu wyszłam z łazienki. Chłopaki już ubierali buty, więc dołączyłam do nich. Zdążyliśmy punktualnie. Zasiadłam na trybunach a zaraz wszyscy zawodnicy skry oprócz trenera, który był z Michałem i panem Marcinem
-Hej Paula jak miło ciebie widzieć - powiedział Mariusz a reszta tylko się ze mną przywitała uściskiem po chwili jednak Szampon dodał- A Oliwier, co ty tu robisz?? - Spytał biorąc chłopca na ręce- pewnie mnie już nie pamiętasz?? - Ciągle wypytywał chłopca
-Nie za bardzo - kręcił głową
-No jak można wujka Mariusza nie pamiętać?? - Burzył się atakujący 
-Zostaw dzieciaka w spokoju tyle cię nie widział, że mu się dziwisz jeszcze?? - Pytałam podirytowana
-Dobra dobra. To teraz zapamiętaj ja jestem wujek Mariusz to wujek- i tak mu przedstawiał wszystkich zawodników skry a mały?? Oliwier wszystkich zapamiętał i tylko jak któryś przyjmował albo atakował to mówił który to ,,wujek" 
-Patrz, patrz jak wujek Mariusz gra - dziwił się młody widząc jak Wlazły lata w powietrzu i co chwilę wbija piłkę w boisko.
-Też będziesz chciał kiedyś tak grać?/- Spytałam widząc wielkie zainteresowanie chłopaka
-Tak! - Powiedział podskakując. Gdy trening się skończył a Michała dalej nie było mały się spytał
-Gdzie tata?? 
-Jest u takiego pana od sprawności fizycznej, ale zaraz powinien przyjść- powiedziałam lekko się uśmiechając 
-A mogę iść do wujka Mariusza??- spytał mały gdy siatkarz się właśnie do nas zbliżał 
-No pewnie!! Idź na chwilę na bok bo muszę porozmawiać z Pauliną - powiedział atakujący Skrzatów. Młody od razu skierował się na dół na boisko 
-O, czym chciałeś rozmawiać?/- Spytałam, gdy mały wziął jedną piłkę i odbijał naprawdę dobrze jak na swój wiek
-No  wiesz po pierwsze gratuluję ci, że jesteś w ciąży- uśmiechnął się - a po drugie jak się czujesz?? 
-Normalnie a jak mam się czuć?/- spytałam nie myślałam, że Mariusz wie o chorobie
-No wiesz białaczka i te sprawy - powiedział spuszczając głowę w dół
-Próbuję o tym nie myśleć, póki nie muszę - powiedziałam się uśmiechając. On również odwzajemnił uśmiech i razem jeszcze staliśmy rozmawiając 
-Ja wezmę Oliwiera na chwilę do szatni pokaże mu halę i pójdziemy do Michała a ty możesz iść do Anki. Stęskniła się z a tobą. Pracuje za rogiem w sklepie Skry także idź i zobaczymy się za godzinkę- przytuliłam się do niego na pożegnanie, ale ja tylko usłyszałam krzyk Anki
-Mariusz, co ty robisz?- Krzyczała podirytowana Anka]
-Anka! - Krzyknęłam do niej a jej wyraźnie ulżyło 
-Paula, co ty tu robisz, kiedy wróciliście?-spytała mocno mnie do siebie tuląc 
-To ja zabieram Oliwiera na przechadzkę po hali a wy macie godzinę na pogaduchy wtrącił Mariusz a Oli podbiegł do mnie
-Ciocia poczekasz? - Spytał pięciolatek przytulając się do mnie
-Tak wujek Mariusz cię odprowadzi do sklepu ale po drodze weź tatę okey ?-
-Tak - powiedział i po chwili znikł wraz z siatkarzem 
-To, co tam u ciebie?? Opowiadaj- nakręcała się Anka
-No wiesz. Tak jakby po staremu- powiedziałam idąc z nią w stronę sklepu
-Ale jak jakby? Czyli coś się stało??Opowiadaj. Co chcesz kawę, herbatę?? - Spytała nastawiając czajnik w sklepie
-Herbatę. No wiesz jak to wszystko się toczyło. Mariusz ci na pewno coś mówił - powiedziałam siadając na jednym z krzeseł
-No właśnie nie nic kompletnie także mów- powiedziała również siadając
-No, ostatnio się pokłóciliśmy o to że ja jestem w ciąży a on
-Zaraz zaraz - wtrąciła się szatynka po chwili kontynuując - Gratuluję kochana!! - Zaczęła mnie mocno ściskać
-No, ale on na początek nie chciał mieć tego dziecka- opowiedziałam jej całą tą historie i gdy miałam kończyć usłyszeliśmy syren. Anka krzyknęła 


-Kurwa pali się- aż mi serce podeszło do gardła na myśl że coś się może stać Michałowi albo Oliwierowi. Anka szybko wyciągnęła mnie z budynku, przy którym była już straż. Ciągle bałam się o chłopaków zresztą tak jak Anka. Na miejscu była już straż i policja. Anka coś do mnie cały czas mówiła, ale ja nie byłam w stanie jej słuchać. Łzy cały czas spływały mi po policzku. Jednak po chwili usłyszałam dobrze znajomy mi głos… 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki prezencik na dzisiaj. Jak myślicie kogo Paulina usłyszała: Michał, Oli czy Mariusz?? <3