czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 49

Gdy się ocknęłam i chciałam otworzyć oczu, od razu oślepiło mnie słońce. Zlękłam się jak tylko ktoś złapał mnie za rękę. Próbowałam wstać aż w końcu odezwał się a mi ulżyło
-Paulina spokojnie to tylko ja- powiedział Hubert
-Co się stało?? Bo pamiętam tylko, że upadłam - mówienie czegokolwiek przychodziło mi z trudem, ale nie chciałam tego okazywać.
-Zemdlałaś na ulicy. - Powiedział z taką troską w głosie. Po chwili dodał-,  Czemu nie byłaś z Michałem?? - no tak mogłam się domyślić, że się spyta. i gdy miałam coś już mu mówić jak na zbawienie wszedł lekarz. jednak nie myślałam, że zamiast się cieszyć to będzie jeszcze gorzej. Gdy lekarz wyszedł nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam
-Paulina nie przejmuj to jeszcze nic nie jest pewne
-Jak to nie!! Człowieku ja mam białaczkę.... Rozumiesz?? Też bym wolała w to nie wierzyć!
Nie dość, że pieprze życie innym to jeszcze sobie... - Powiedziałam normalnym głosem, który sprawił mi trochę problemów.
-Ale Paulina oni tego jeszcze nie potwierdzili!- Podniósł głos
-Możesz wyjść? - Bardziej chyba nakazałam niż spytałam
-Paula przestań białaczka to nie koniec świata. Ktoś z twojej rodziny na pewno odda ci szpik 
-Proszę wyjdź- powiedziałam i jak na zbawienie wszedł lekarz
-Pan z rodziny? - Spytał lekarz
-Nie już wychodzę- i gdy tylko wyszedł lekarz zwrócił się do mnie
-Tak jak podejrzewaliśmy jest to białaczka, ale w bardzo wczesnym stadium także niech się pani na razie nie przejmuję. Nic się u pani nie zmieni oprócz tego że nie będzie mogła pani się przemęczać ani denerwować- powiedział dosyć spokojnie. Ja bym miała się nie denerwować?? Śmieszne... Jestem w ciąży, mój chłopka mnie zdradza a w przyjacielu nie mam poparcia a jakby tego było mało to ta choroba.  Normalnie aż zaraz zaczną skakać ze szczęścia...
-Ale panie doktorze ja jestem w ciąży- powiedziałam w końcu po chwili dodając - co z tym dzieckiem??
-Jak już mówiłem pani ma słabo za awansowaną białaczkę. - Powiedział - Najlepiej jak się jeszcze pani prześpi i zadzwoni po kogoś bliskiego, a za pół godzinki dostanie pani odpowiednie jedzenie 
-Dobrze- uśmiechnęłam się, gdy lekarz wychodził. Ciekawe, do kogo mam zadzwonić? Może źle zrobiłam idąc z tam tond. Może Karol miał rację mówiąc, że ta Dagmara to idiotka, i to ona go pocałowała?? Zadzwonić czy nie?? Gdy tylko wzięłam telefon od razu ktoś zadzwonił, tym kimś był oczywiście Michał.
-Hej. Gdzie ty jesteś?? Dlaczego poszłaś??- Pytał nerwowo 
-Michał ja....- Nie mogłam nic powiedzieć 
-Nic nie mów tylko, choć na parking, bo czekam 
-Michał ja jestem w szpitalu na badaniach - powiedziałam jednym tchem 
-Co?? Jak to?? Po co??- Dopytywał się
-Mam..... Mam białaczkę- powiedziałam a łzy same zaczęły spływać 
-Co?? Gdzie jesteś zaraz tam będę
-W tym samym, co ty tylko na sali segregacji
-Za dwie minutki jestem- powiedział i słowa dotrzymał. Gdy tylko wszedł, a w sumie wbiegł na salę -Paulina, ale jak to?? Czemu się tu znalazłaś?? - pytał cały zmęczony biegiem. 
-No, bo jak wyszłam od ciebie chciałam iść po swoje rzeczy do Huberta no i wtedy zemdlałam - wiem, wiem nie powinnam kłamać ale chciałam o tej całej Dagmarze zapomnieć 
-Paula, gdzie jest lekarz?? - Spytał a ja wskazałam na pomieszczenie obok- zaraz przyjdę- powiedział i skierował się w wcześniej pokazywaną stronę
-Po co tam idziesz?? -Spytałam łapiąc go za rękę 
-Porozmawiać z lekarzem nie martw się zaraz wracam - uśmiechnął się a ja puściłam jego rękę. Po chwili wrócił bardzo szczęśliwy, więc spytałam 
-Co teraz taki szczęśliwy?
-No jak to, co?? Nie jesteś aż tak poważnie chora, więc możemy zaraz jechać do Łodzi
-To jedź do Huberta po moje rzeczy a ja poczekam na wypis- uśmiechnęłam się
-Nie poczekam z tobą i razem pojedziemy
-nie no jedź będzie szybciej
-No jak sobie chcesz tylko czekaj jakby co na sali okey??- Popatrzył na mnie podnosząc jedną brew 
-Okey- zaśmiałam się. On po chwili poszedł, wszcześniej całując mnie w czoło. Po parunastu minutach wyszedł lekarz z wypisem. Więc miałam trochę czasu żeby posiedzieć
*Michał*
Pojechałem Paulinie po rzeczy, ale Hubert nie był zadowolony z mojej wizyty 
-Co ty tu robisz?/- od razu spytał
-No cześć. Przyszedłem po rzeczy Pauli- powiedziałem 
-Nie mów, że ci to wybaczyła?? 

-no a czemu by nie. A na przyszłość nie mieszaj się w cudze sprawy. Daj mi tylko wziąć jej rzeczy i znikamy z twojego życia- powiedziałem on skierował mnie do jakiegoś pokoiku. Wziąłem torbę i resztę rzeczy i wyszedłem. Gdy dojechałem znów pod szpital poszedłem po Paulę i razem otrzymując jeszcze wskazówki od lekarza, co ma jeść udaliśmy się pod pierwszy sklep. Nienawidzę centrum handlowych, ale cóż. Zrobiliśmy szybkie zakupy. Oboje w okularach i bluzach maskowaliśmy się jak dzieci śmiejąc się przy tym ile wleźe. Poszliśmy jeszcze do chińskiej restauracji, choć kusiło mnie KFC ale dziewczyna jest ważniejsza. Po obiedzie i zakupach już kierowaliśmy się w stronę Bełchatowa City. Z małymi postojami w końcu późną nocą a w sumie wczesnym ranem dotarliśmy do domu. Jak miło. Nie mam dzisiaj treningów i atak będzie przez dłuższy czas. Mam 3 tygodnie zwolnienia i mam zamiar jej jak najlepiej wykorzystać z moją księżniczką, która teraz słodko spała. Wygrać tak wiele: Dziewczynę, syna Oliwiera i kolejnego w drodze. Tylko, kiedy by się tu jej oświadczyć?? Trzeba coś wymyślić.... Około 10 postanowiłem iść do spożywczaka po świeże bułki i zrobić jej śniadanie do łóżka. A może powinienem mówić im?? Jeszcze dzisiaj Oliwier przyjeżdża na całe pół roku. Bardzo się cieszę, ale po pierwsze boję się spotkania Dagmara- Paulina, a po drugie czy dla Pauli nie będzie to za duże przeciążenie?? 

_-____--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej hej. Taki mały happy end ale to nie koniec. Przewiduję jeszcze z 2 rozdziały i wtedy epitolog. Pozdrawiam i dzięki za pomoc Paulina, a tobie Wera za komy... <3 

7 komentarzy:

  1. Świetny jak zwykle <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie kochana :* I nie masz za co dziękować bo ja tylko pomysł rzuciłam <3 kc ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny jak zawsze :( a moje komy zawsze beda :* do konca ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny jak zawsze :( a moje komy zawsze beda :* do konca ;)

    OdpowiedzUsuń