-Kurwa pali się- aż mi serce podeszło do gardła na myśl, że coś
się może stać Michałowi albo Olivierowi. Anka szybko wyciągnęła mnie z budynku,
przy którym była już straż. Ciągle bałam się o chłopaków zresztą tak jak Anka.
Na miejscu była już straż i policja. Anka coś do mnie cały czas mówiła, ale ja
nie byłam w stanie jej słuchać. Łzy cały czas spływały mi po policzku. Jednak
po chwili usłyszałam dobrze znajomy mi głos…
To był Michał. Od razu do niego podbiegłam do niego. Widząc przy nim Oliwiera strasznie mi ulżyło. Tylko, co z Mariuszem?? Gdy stałam już naprzeciwko niego spytałam
To był Michał. Od razu do niego podbiegłam do niego. Widząc przy nim Oliwiera strasznie mi ulżyło. Tylko, co z Mariuszem?? Gdy stałam już naprzeciwko niego spytałam
-Co się stało?? Gdzie Mariusz??
-Spokojnie nic mu nie jest, ale składa zeznania na policji-
powiedział spokojnie
-Ale co się w ogóle stało?? - spojrzałam na Oliwiera, który był cały roztrzęsiony i tulił się do Michała
-Ale co się w ogóle stało?? - spojrzałam na Oliwiera, który był cały roztrzęsiony i tulił się do Michała
-Własnie też nie wiemy, ale to wybuchło w pokoju trenera, dobrze,
że go tam nie było. Mariusz właśnie szedł się czegoś dowiedzieć. Paulina
spokojnie nie możesz się denerwować chodź do domu.
-Może masz racje - powiedziałam pożegnałam się z Anką i tak
jak gdyby nigdy nic się nie stało odeszliśmy. I chyba tego Michał będzie żałował
najbardziej. Siedziałam z Olim i próbowałam go, choć trochę uspokoić, ponieważ
cały czas był strasznie roztrzęsiony. Michał w tym samym czasie robił coś na
obiad. Nagle zadzwonił domofon. Poszłam zobaczyć, kto nas tym razem odwiedzi.
Był to Mariusz z Anką, ale coś najwyraźniej musiało się stać, ale co?? Mariusz
trzymał kopertę a Anka szła obok niego. Zaprosiłam ich do środka. Michał
wyszedł z kuchni i usiedliśmy wszyscy w salonie.
-No to, czemu zawdzięczamy tą wizytę - zaśmiał się Michał, ale po
słowach Mariusza nie było mu już do śmiechu
-Michał ten pożar.. nie w tym pożarze zginął pan Marcin -
powiedział Mariusz a w oczach Michała pojawiły się łzy. Dobrze wiem, że śp. pan
Marcin troszczył się o Michała bardziej niż jego rodzice. Samej chciało mi się
płakać.
-Ale jak to?? Przecież miał wyjść przed nami. Co ty pieprzysz??- Michał już nawet nie siedział tylko ślepo wpatrywał się w okno
-Ale jak to?? Przecież miał wyjść przed nami. Co ty pieprzysz??- Michał już nawet nie siedział tylko ślepo wpatrywał się w okno
-Musiał zanieść trenerowi twoje statystyki- serio Mariusz?? Musisz
go pogrążać?? Michał wyszedł z domu a gdy chciałam też wyjść Mariusz złapał
mnie za rękę
-Nie nie idź musi ochłonąć i ja spróbuję z nim porozmawiać- i
wyszedł a za nim Anka. Zostałam z Olim, który myślałam, że nic z tego nie
zrozumiał ale jednak zrozumiał tylko nie tak jak trzeba
-Paula czy to tata zabił tego pana?/- na jego
pytanie łzy chciały spłynąć ale nie mogłam mu tego pokazać.
-Nie, to nie tata. Tata bardzo się przyjaźnił z panem,
ale nie miał na to wpływu. To niczyja wina. Po prostu takie jest życie, ale
tata zawsze chciał dla niego jak najlepiej, nigdy nie zrobiłby mu czegoś złego-
powiedziałam a chłopiec przysiadł się bliżej mnie
-To, dlaczego wyszedł?/- Dobre pytanie. Sama
chciałam to wiedzieć. Bałam się, że może sobie coś zrobić.
-Po prostu musiał to przemyśleć na świeżym
powietrzu zaraz przyjdzie - powiedziałam wymuszając uśmiech
-Ja chcę do taty- powiedział a mała łezka
spłynęła mu po policzku. Żeby wiedział, że ja też bym wolała żeby był tutaj
teraz
-Poczekaj zaraz do niego zadzwonię. - i wyszłam
z pokoju a mały za mną. Wzięłam telefon i wybrałam odpowiedni numer. Odebrał
prawie natychmiastowo
-Michał wracaj do domu Oliwier tęskni-
powiedziałam
-Już idę musiałem ochłonąć. Przepraszam-
powiedział na koniec nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, bo się rozłączył
-Zaraz przyjdzie. - Powiedziałam a mały się uśmiechnął-,
Choć dokończymy obiad- powiedziałam i razem udaliśmy się do kuchni.
Dokończyliśmy pieczeń a po jakiś 15 minutach Michał wszedł do domu rzucając mi
na blat jakąś kartkę. Po chwili zrozumiałam, że to było od pana Marcina.
Czytałam list, w którym było pełno wspomnień. Wyszłam z kuchni zostawiając
Oliego z Michałem by w spokoju przeczytać list. Płakałam. Tego listu nie da się
opisać. Było tam pełno wspomnień i rad dla Michała. Ten pan traktował Michała
lepiej niż jego własny ojciec. Dziwiło mnie jednak, że wcześniej pisał taki
list. A dokładniej napisał też, że przyśniło mu się by napisać list i przekazać
go Mariuszowi. Wróciłam do chłopaków i już cały dzień spłynął normalnie, choć
Michał próbował ukryć uczucia. Położyliśmy się dosyć wcześnie wstać, aby na następny
dzień zająć się formalnością pogrzebową. Widziałam w oczach Michała ten wielki
ból. Oliwiera zostawiliśmy z Mariuszem, ponieważ w związku z zaistniałą
sytułacią wszyscy mieli wolne. Śp. pan Marcin nie miał tutaj bliskiej rodziny.
Nie miał żony, dzieci jedyną bliską osobą dla niego był Michał i vice versa.
Gdy już wszystko było załatwione mieliśmy jeszcze pojechać do jego mieszkania
by spakować jego rzeczy i tak jak było w liście zapisane oddać je biednym. Po
godzince pakowania Michał znalazł jakiś dziennik. Namawiałam go by go nie czytał,
lecz ten musiał być mądrzejszy i przeczytał. Miał tam różne numery, ale jeden
przykuł naszą uwagę. Ten o nazwie pod numerem ,,syn"
-Przecież mówiłeś, że on nie ma dzieci-
powiedziałam do Michała gdy tylko to zauważyłam
-No, bo tak mi powiedział. Poczekaj zadzwonimy-
powiedział i wybrał numer. Włączył na tryb głośno mówiący
-Tak słucham??- Powiedział prawdopodobnie syn
pana Marcina
-Dzień dobry ja nazywam się Michał i chciałbym
sie spytać czy zna pan pana Marcina Stonkę??- Powiedział Michał a na samo
wspomnienie o nim poleciał mu łezka
-Adam.Tak to mój ojciec- powiedział wzdychając i
po chwili dodając-, jeśli znów coś ukradł albo napił się do nieprzytomności to
proszę sobie tego zaoszczędzić mnie on już nie obchodzi - powiedział a Michał
tylko zacisnął pięść
-Nie pana ojciec zginął wczoraj i za dwa di jest
pogrzeb- powiedział Michał
-Co?? Ale ja to się stało?? Kim pan w ogóle
jest??- Pytał
-Wczoraj pracując zanosił papiery do biura gdzie wybuchł pożar. Zginął na miejscu. A ja jestem Michał tak jak już mówiłem jestem przyjacielem pana ojca- powiedział łapiąc mnie za rękę
-Wczoraj pracując zanosił papiery do biura gdzie wybuchł pożar. Zginął na miejscu. A ja jestem Michał tak jak już mówiłem jestem przyjacielem pana ojca- powiedział łapiąc mnie za rękę
-Wie pan ja tam nie mam zamiaru na żaden pogrzeb
przyjeżdżać proszę mi głowy nie zawracać., - i tak po prostu się rozłączyć, co
za typ??
-Jaki bezczelny. Dobra, choć kończymy to i
jedziemy do Szampona. - Powiedział w końcu Michał
-Dobra musimy tylko zawieźć pudła do opieki, to
po drodze- powiedziałam i chciałam wziąźć jeden karton, ale Michał wziął go ode
mnie i powiedział
-Ty lepiej idź do auta nie możesz dźwigać ani
się przemęczać - pogroził mi palcem
-Przestań to tylko jedno małe pudełko-
powiedziałam i się uśmiechnęłam. Ja rozumiem ze się o mnie martwi, ale bez
przesady...
-No właśnie to tylko pudełko sam to zrobię- ja
powiedział tak zrobił. Zawieźliśmy rzeczy i około 17: 20 byliśmy już u Mariusza
i Anki. Siedzieliśmy popijając kawę. Oliwier grał na komputerze. W końcu
podszedł do Michała i powiedział
-Tato pić mi się chce-
-A, co chcesz do picia??- dopytywał się
,,wujek" Mariusz
-Sok pomarańczowy- powiedział i udał się z
Wlazłym do kuchni. Do domu wróciliśmy około 21. I cała wieczorna rutyna. Potem
wszyscy zasnęli jak zabici...
Hej, hej! Wiecie na razie nie chciałam uśmiercać kogoś z głównych bohaterów ale wkrótce się to zmieni. Pomyślałam o was i nie chciałam wam robić kłopotu w sprawie odwiedzin w Gdańsku
Pozdro <3
szkoda ze zmarla bliska osoba Michala, dobrze ze nie on sam (wiem jestem drastyczna). Tak sie opowiadanie rozkrecilo i chcesz go skonczyc jak smiesz.... ;) Moge sie zalozyc ze usmiercisz Pauline dlatego ze ma ta bialaczke :P uwielbiam Cie za te szybkie rozdzialy, powodzenia zycze weny i do nastepnego :**
OdpowiedzUsuńzobaczymy kto umrze... (też lubię takie dramaty) a rozdziały piszę bo do jutra mam wolne także tylko trochę weny brak ;)
UsuńJesteś niemożliwa <3
OdpowiedzUsuńJak Ty tak szybko piszesz...
Super rozdział <3 Tylko jak uśmiercisz jakiegoś siatkarza to już sobie kop grób xD
Weny :)
Zapraszam do mnie: my-volley--love.blogspot.com
no piszę siatkarzy oszczędzę i sama nie wiem czy kogoś wgl uśmiercę. W pisaniu czasami pomaga mi moja koleżanka (czyt. przyjaciółka.kuzynka)
Usuń