-Zrobię co zechcesz tylko proszę wybacz mi- powiedział a ja spojrzałam w jego oczy i wiedziałam że mówi szczerze. Powiedziałam-Weź....
-mnie zostaw-powiedziałam powstrzymując łzy
-Ale ja nie mogę, ja cię kocham- powiedział patrząc mi w oczy. Momentalnie spuściłam wzrok. Nie mogłam spojrzeć się w jego piękne niebieskie oczy, bo wtedy bym zmiękła
-Powiedziałeś że zrobisz wszystko- dalej wpatrywałam się w podłogę. Jednak po chwili podniósł moją głowę tak że spojrzałam mu w oczy
-Jeśli powiesz mi prosto w oczy że nic do mnie nie czujesz odejdę - nie mogę kłamać patrząc mu w oczy. Nie potrafię
-Nie mogę - powiedziałem patrząc mu w oczy
-Czyli mnie kochasz?? - no tak mogłam się spodziewać tego pytania
-Ja.... ja.... sama nie wiem co czuję- powiedziałam zgodnie z prawdą. ?Jego oczy działały na mnie jakoś dziwnie. Patrząc w nie nie miałam odwagi skłamać. Przy nim czuję się bezpiecznie ale jednak bałam też się mu zaufać
-Paulina proszę. Wiem głupi byłem ale przy tobie jestem inny. Rozmawiałem z Miguelem zostaje w Skrze
-Ale Michał to nawet nie chodzi czy zostajesz w Skrze czy nie- powiedziałam znów spuszczając głowę
-To o co??
-Ja muszę wszystko przemyśleć. Daj mi czas- powiedziałam ale tym razem spojrzałam mu w oczy
-Ok ale chociaż choć ze mną na kawę
-Jest już późno - powiedziałam cały czas wpatrując się w jego niebieskie oczy....
-Nie przesadzaj no choć
-No dobra ale tylko kawa - uśmiechnęłam się. Nie wiem jak on to robi ale jak go nie było nic nie czułam a teraz jak jest przy mnie to mam ochotę rzucić mu się na szyję... Ale nie Paula Stop!! Niech się chłopak stara. Odpuści- nigdy nic nie czuł, Będzie się starał - kocha, kochał i będzie kochał
-Oczywiście- on odwzajemnił uśmiech
-Poczekaj wejdę tylko po jakąś bluzę- chciałam otworzyć drzwi ale były zamknięte. Pukałam i nic. Słyszałam tylko śmiechy i głośną muzykę. Telefon miałam w torebce.- Super- powiedziałam po chwili
-Masz moją- powiedział szczerząc się jak głupi
-Nie dzięki jakoś wytrzymam- powiedziałam wytykając mu język
-Jak ci proponuję moją bluzę to masz ją wziąć - mówił cały czas się śmiejąc
-Dobra dobra ale ci będzie zimno
-Jakoś to zniosę - podał mi bluzę którą natychmiast ubrałam. Bluza była taka wielka że prawie się w niej topiłam
-A skąd wiedziałeś gdzie jestem? - on zamilkł więc powtórzyłam pytanie - No skąd?? Przecież Cię za to nie zabiję
-Od Kłosa - no tak mogłam się domyślić. Zabiję go jak go tylko spotkam
-No tak! - powiedziałam. Po chwili doszliśmy do jakiejś kawiarenki. Usiedliśmy w jakimś koncie i złożyliśmy zamówienie.
-Proszę - powiedziała kelnerka podając nam nie kawy tylko dwie czekolady
-Ale my zamawialiśmy kawy- powiedział Michał spoglądając na kelnerkę
-Tak ale ten pan kazał podać dwa kubki czekolady na jego koszt - pokazała na Karola i obok siedzącą Ole. Michał kompletnie nie wiedział co powiedzieć
-Dziękujemy - powiedziałam do odchodzącej kelnerki. Po chwili jednak zwróciłam się do Michała - Co oni tu robią?? - spytałam
-Nie wiem - tylko to zdołał z siebie wydusić
-Nic o tym nie wiedziałeś??
-no nie. Później z nimi porozmawiam
-No dobra - lekko się uśmiechnęłam
-Paula proszę wróć ze mną do Bełchatowa- powiedział po chwili kładąc kubek z czekoladą na stoliku
-Michał proszę nie zaczynaj znów - powiedziałam wbijając wzrok w swój kubek
-no ale ja naprawdę przepraszam- w jego głosie można było wyczuć Strach? Rozpacz?? a może to i to
-Nie przepraszaj tylko zacznij robić tak żebyś nie musiał przepraszać
-No to obiecuję że to się więcej nie powtórzy tylko jedź ze mną
-Daj mi dwa dni- powiedziałam
-Ok za dwa dni gramy w Gdańsku więc po drodze do zajadę po ciebie i pojedziesz ze mną - bardziej chyba stwierdził niż zapytał
-Zobaczymy. A teraz pij bo zaraz wystygnie.- Po wyjściu z kawiarenki chciałam iść sama do domu jednak Michał się uparł że pójdzie ze ,mną.Szliśmy drogą przez park. Gdy przed nami pojawiło się jakiś dwóch napakowanych facetów całych ubranych na czarno w kapturach. Złapałam Michała mocno za rękę
-Nie bój się jestem przy tobie nic ci nie grozi - mówił z takim spokojem a jednak w jego głosie było słychać chwilowe zawahanie. Jeden z tych gości grzebał w kieszeni. Obawiałam się najgorszego. Jednak oni gdy zobaczyli Michała, który tak się dziwnie na niego patrzał. Gdy tylko nas minęli poczułam ulgę ale nie na długo. Michał upadł a ci dwoje uciekli. Zaczęłam krzyczeć
-Michał nosz kurwa obudź się proszę - szybko wyciągnęłam jego telefon z kieszeni. Na tapecie miał śpiącą mnie. Ale to wtedy było nieważne. Zadzwoniłam szybko na pogotowie. Po rozłączeniu się widziałam że ma nóż w plecach. Jak ja się o niego bałam. Po parunastu minutach, które dla mnie ciągnęły się niemiłosiernie, przyjechała karetka. Zabrała go. Chciałam jechać z nim jednak ratownik powiedział
-Przepraszam ale to tylko może jechać ktoś bliski- powiedział po chwili dodając - Jest pani kimś z jego rodziny??
-Tak narzeczoną - powiedziałam. Ratownik się zdziwił ale w końcu odpuścił i jechałam do szpitala cały czas trzymając Michała za rękę. Gdy dojechaliśmy na miejsce poszłam podpisać i wypełnić jakiś formularz. Tak strasznie się o niego bałam. Dlaczego mnie nie posłuchał i uparł się że chce iść ze mną. Bynajmniej nie miałabym takich wyrzutów. To wszystko moja wina. Go teraz operują a lekarz dał mi jasno do zrozumienia że nie obiecuje że go uratują. Cały czas płakałam. Zapomniałam że mam jego telefon. Od razu postanowiłam zadzwonić do Karola. Odebrał prawie natychmiast
-No siema Winiar jak tam?? - z moich oczu popłynęły łzy
-To nie Michał, bo on... - nie mogłam tego z siebie wydusić
-Paulina mów zaraz o co chodzi. Dlaczego płaczesz? - mówił nieźle zdziwiony
-Karol on on jest w szpitalu i go operują - cały czas mówiłam przez łzy
-Gdzie ?? W jakim szpitalu zaraz tam będę z Olą. Wiedziałem żeby nie wyjeżdżać - czyli nie pojechał. Ulżyło mi że nie będę sama. Dlaczego ja nie powstrzymałam go przed pójściem ze mną?? Dlaczego to go zaatakowali....?? Podałam mu adres szpitalu a on po chwili powiedział
-Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze za 5 minut jesteśmy. - i się rozłączył. A ja?? Schowałam głowę w dłoniach cały czas płacząc. W rękach cały czas trzymałam telefon Michała. Jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz. Leżałam tam tak spokojnie w jego ramionach. Z oczu łzy płynęły strumieniami. Gdy ktoś podszedł do mnie myślałam że to Karol jednak po chwili zobaczyłam policjanta
-To pani jest narzeczoną pana Michała Winiarskiego?? - spytał policjant
-No tak - powiedziałam ocierając łzy
-Musi pani złożyć zeznania - powiedział ze stoickim spokojem
-Dobrze- powiedziałam a potem on pytał o wszystko co było możliwe. W końcu podziękował i poszedł. Choć to nie koniec bo musiałam jeszcze podpisać zeznania i Michał musiał też zrobić to samo...Jeśli....jeśli da się go uratować..... Nie Paula on da radę lekarze go uratują. Po chwili podszedł do mnie Kłos z Olą
-Paulina co się stało?? - spytała Ola, W ich oczach widziałam łzy
-No bo wracaliśmy z tej kawiarni przez park. Najpierw chciałam iść sama ale ten uparciuch poszedł ze mną. Szliśmy drogą aż pojawiło się jacyś goście z kapturami na głowie. Złapałam Michała za rękę a gdy ich minęliśmy on upadł a ci goście uciekli. Szybko zadzwoniłam po pogotowie i dopiero potem zobaczyłam że ma nóż w plecach. To moja wina... Mogłam iść sama ale nie musiałam się zgodzić żeby mnie odprowadził- powiedziałam a z moich oczu znów wielki potok łez. Po dwóch godzinach płakania i uspokajania mnie przez Karola i Olę z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
-Pani jest narzeczoną p. Winiarskiego - pokazał na mnie a Ola z Kłosem spojrzeli się na mnie z miną WTF?? jednak uspokoiłam ich spojrzeniem
-Tak to ja- powiedziałam ocierając łzy
-To proszę za mną do gabinetu- powiedział a jego mina nic nie okazywała. Żadnego uczucia. Jak on tak mógł. Ja szłam obawiając się najgorszego. Gdy weszliśmy do pokoju pokazał mi miejsce żebym usiadła, lecz on sam stał patrząc się przez okno
-Pani narzeczony - serce biło mi niemiłosiernie szybko- on wyzdrowieje ale będzie to długo trwało. Z jakieś 2 miesiące ale dał radę. Sam byłem, zdziwiony że tyle wytrzymał. Kiedyś mieliśmy taki sam przypadek ale nie udało się tej osoby uratować. Lecz p. Michał walczył od początku co pozwoliło nam go uratować- westchnęłam z wielką ulgą.
-Kiedy bede mogła go zobaczyć?? - spytałam cichutkim głosikiem cały czas się jąkają przez płacz
-Za jakieś 20 minut powinien się obudzić ale jak widzę że pani zależy to proszę za mną - zaprowadził mnie przed pokój w którym leżał nieprzytomny Michał. Na jego widok łzy zaczęły spływać. Lekarz złapał mnie za ramię i powiedział
-Proszę się nie martwić. Zobaczy pani jak mu biję serce. On musi panią mocno kochać że tak walczył
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę taki dłuższy specjalnie na życzenie Wery
Ps. Proszę mnie nie zabij <3
rozdział trochę smutny a zarazem szczęśliwy dla mnie *-* Ależ ja Cię nie zabiję, bo nie będzie miał mi kto rozdziałów pisać ;*
OdpowiedzUsuń