wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 27

Obudziłam się i spojrzałam na telefon, który leżał o dziwo na blacie obok łóżka. Zdziwiłam się no ale dobra. Była już prawie 10:00. Leżałam aż do sali weszła pielęgniarka z jakimś gościem prawdopodobnie z wypadku bo był cały poturbowany i miał złamaną rękę. Po chwili wyszła pielęgniarka a ten chłopak odezwał się po chwili ciszy:
-Hej mam na imię Oliwier
-Hejka Paulina. Przepraszam że pytam ale co ci się stało ??
-Taka mała kłótnia
-Mała??
-Tak ale teraz ty mi powiedz jak taka piękna dziewczyna się tutaj znalazła??-No i co ja mu powiem?? Że wpadłam pod samochód jak mój chłopak całował się z moją przyjaciółką?? No dobra powiem o wypadku a reszta jest nieważna
-Wjechał we mnie motor
-Ale jak to ??
-No normalnie przechodziłam przez pasy a tu nagle wjechał
-Masz bardzo dużo szczęścia po takim wypadku jak.. albo nie dobra a co jeszcze powiesz?? Długo tu jesteś??
-No powiedz i nie niecały tydzień ale na szczęście już wychodzę
-Jak to a dokładniej ??
-No tak jakoś we wtorek a co ??
-Nie nic tak się pytam z ciekawości - po moim ostatnim pytaniu zrobił się jakiś dziwny ale może mi się tylko wydawało?? No ale mniejsza z tym
-Ale powiesz mi co po takim wypadku?
-Nie naprawdę nic tak mi się jak,oś powiedziało
-No dobra - nic już nie pytałam tylko razem o czyś rozmawialiśmy i się cały czas śmieliśmy. Był bardzo fajnym kolesiem i miał piękne imię
*Michał*
Gdy wszedłem do pokoju szpitalnego zobaczyłem ja Paula rozmawia z jakimś gościem cały czas się śmiejąc. Wydawało mi się że znam tego gościa. Byłem też zazdrosny o nią, ale wiedziałem że ona kocha tylko mnie. Nie mógł się ze mną równać. Może był dosyć ładny i w ogóle ale ona kocha mnie. Tak?? Bo gdyby było inaczej nie wybaczyła by mi prawda?? Podszedłem do niej i powiedziałem
-Hej kochanie dzisiaj do domku
-Cześć Misiek w końcu masz rację. Poznaj Oliwiera
-Cześć - powiedziałem do niego z niechęcią po chwili dodając- Michał chłopak Pauli
-Mnie już przedstawiła a ja cię bardzo dobrze znam. Zawsze cię podziwiałem -zrobiło mi się miło ale mógł się też w ten sposób podlizywać
-No dobra Michał skoczysz do lekarza po wypis a ja się może spakuje
-Dobry pomysł zaraz wracam - wyszedłem a ona została z tym Oliwierem niby spoko ale coś mi nie pasowało. Gdzieś go już widziałem ale gdzie??
*Paulina*
Michał wyszedł po wypis a Oliwier od razu spytał
-To jest  twój chłopak
-Dziwne że tak gwiazda umawia się z taką dziewczyną ale tak
-Nie jest dziwne a mam pytanie
-Tak a jakie
-Umówimy się kiedyś na kawę ??
-Czemu nie
-Dasz mi wtedy swój numer a ja do ciebie zadzwonię jak wyjdę
-Ok - wzięłam jego telefon i zapisałam numer. Po chwili wszedł Misiek z wypisem i powiedział
-Dobra poczekaj jeszcze tylko cie spakuje i jedziemy do domku
-Ok - po tym jak Winiar mnie spakował pożegnałam się z Oliwierem, lekarzem i ruszyliśmy w stronę auta. Gdy dotarliśmy do niego Misiek otworzył mi drzwi. Od kiedy on jest takim dżentelmenem?? No ale mi to pasuje ... :) Zamiast jechać do domu ruszyliśmy w odwrotną i nieznaną mi drogę. Próbowałam pytać Michała gdzie jedziemy lecz on mi nic nie chciał powiedzieć. Gdy dotarliśmy już wiedziałam co on ma na myśli. Byliśmy pod blokiem Kłosa. ?Nie chciałam tam wchodzić bo po co?? Jak on wcale nie chciał mnie znać.
-Michał co ty kombinujesz nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nie wejdę tam
-Paula ja rozumiem on mi wszystko wyjaśnił
-Co??On ci to powiedział?? I nie jesteś na niego zły??
-O takie coś dlaczego??
-Nie wiem czy to jest taka nic nie znacząca sprawa
-Jak nie to nie jest warte kłótni
-Czyli rozumiem nie masz żadnych problemów że twój przyjaciel się we mnie zakochał?/
-Ale zaraz o czym ty w ogóle mówisz??
-No jak o czym to mi on sam powiedział i ci też
-Nie zabiję go
-Michał przestań on nie jest niczemu winien i tu nie chodzi o to bo ja cie kocham tak??
-To czemu nie chcesz z nim rozmawiać?? I wierzę ci ale obiecaj że nigdy m,nie nie zdradzisz??
-Oczywiście kochanie że nie. Ale teraz jedźmy do domu proszę......
-No dobra okey- i z powrotem wsiedliśmy do auta ale tym razem wróciliśmy już do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce Michał kazał mi zasłonić oczy. Nie ogarniam tego gościa. On jest nieobliczalny. Mam z nim stanowczo za dobrze. Nie chciałam żadnych prezentów prosiłam żeby po prostu był. Jedna prośba ale najcięższa do zrealizowania.
-Możesz już otworzyć - powiedział gdy znaleźliśmy chyba w salonie. Gdy zrobiłam to o co mnie prosił po prostu nie wierzyłam własnym oczom. Był tam piesek ale nie zwyczajny przypominał mi mojego z dzieciństwa, który niestety został pogryziony i zdychał mi na rękach w drodze do weterynarza
-Michał ale dobrze wiesz że...- nie dokończyłam bo mi przerwał
-Paula wiem. Pamiętam jak mi opowiadałaś ile on dla ciebie znaczył. Chciałem dobrze- miał rację chciał dobrze ale ja nie potrafiłam się opanować i zaczęłam płakać. To nie był zwykły pies to był mój przyjaciel. Wiem może to dziwnie zabrzmiało ale tak było. Gdy byłam smutna kładł się na moje nogi, gdy płakałam łapkami próbował je zatrzymać. Kochałam go ale on zdechł. Później już nie chciałam mieć żadnego innego, choć babci co chwile dawała mi jakiegoś ale ja nie potrafiłam się nim zajmować. Coś mnie blokowało

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz