Wchodząc do pani Jadzi nie spodziewałam się że zobaczę tam Kubę, Klaudie, Sebastiana i Mateusza. Szybko z tam tond wybiegłam. Miałam nadzieję że mnie nie zauważyli. Jednak po chwili usłyszałam pukanie do drzwi nie chciałam otwierać ale usłyszałam panią Jadzie. Spojrzałam przez judasza żeby upewnić się że jest sama, gdy to zrobiłam otworzyłam drzwi a ona pytała czemu poszłam widocznie nic nie wiedziała a ja nie miałam zamiaru jej nic mówić, powiedziałam tylko że źle się poczułam i nie chciałam im przeszkadzać. Ona to zrozumiała i wyszła ok. godziny 22.00 wrócił Michał wszystko mu opowiedziałam i spytałam się jak ta pani ma na nazwisko. To dziwne bo nazwiska do siebie nie pasowały, no ale przecież Kuba też zawsze unikał tematów o swojej rodzinie.
- Zauważyli cię - spytał się ze zmartwieniem Michał
- Raczej nie, a p. Jadzi powiedziałam że się źle czułam- powiedziałam a na klatce schodowej rozległ się krzyk, który bardzo dobrze znałam. Krzyk pijanego Kuby, nienawidziłam tego głosu którego musiałam wysłuchiwać codziennie. Chciał mi się płakać ale obiecywałam sobie że przez niego już nie będę. Koniec wraz z wyprowadzką a w sumie ucieczką odkryłam prawdziwą siebie. Prawdziwą Pauline która uwielbia śpiewać, tańczyć, śmiać się i grać. Poczułam się jak wtedy gdy byłam dzieckiem bez problemów, po prostu szczęśliwą i prawdziwą. Kuba jak zwykle po pijaku dzwonił pisał że go zdradziłam itp, ale mnie to już nie obchodziło przestałam na to reagować, bo uświadomiłam sobie że nie warto. Ten debil nie zniszczy moich marzeń i nie zmieni mojego uśmiechu. Z Michałem cały czas się śmieliśmy, w końcu niczego się nie bałam. Na następny dzień miał być mecz w Bełchatowie na początek nie chciałam iść ale brunet mnie namówił. Po meczu poznałam wszystkich zawodników Skry osobiście. Wspaniałe uczucie są to naprawdę fajni i pozytywni ludzie. Cały czas atmosfera była wspaniała najdłużej rozmawiałam z Kłosem. Opowiadał mi o Michale, o tym że od kilku dni się dziwnie zachowuje i o tym że niedługo ma urodziny. Więc postanowiliśmy no i jeszcze Wrona się przyłączy że zrobimy mu niespodziankę. Nie wiem dlaczego, ale miałam udawać że nic o tym nie wiem. Dni mijały a Michał cały czas ten sam. Lubiłam z nim spędzać czas, nasze plotki pogaduchy czasami dołanczali się Kłos i Wrona bo oni najlepiej znali wszystkie plotki.
Nadszedł dzień urodzin. Michał cały dzień chodził przygnębiony nie mogłam na to patrzeć ale też nie chciałam zepsuć niespodzianki. Goście byli zaproszeni, sala Karola kolegi wystrojona, jedzenie gotowe. Solenizant tłuk się z pokoju do kuchni i na odwrót. W końcu wybiła godzina 20 i zaproponowałam Michałowi żebyśmy pojechali do mojej ,,koleżanki". Niechętnie ale się zgodził, gdy dojechaliśmy na miejsce nic nie przypominało żeby miało tu się co odbyć sama już nie wiedziałam czy to dobry adres. Jednak po chwili wyszedł do nas ,,mą mojej koleżanki''. Zaprosił nas do środka. Światła były pogaszone, Marcel bo tak miał na imię właściciel kazał mi wejść pierwszej i się schować. Gdy tylko weszli wszystkich oślepiło światło i razem zaśpiewaliśmy Michałowi sto lat. Gdy już z wszystkimi się przywitał podszedł do mnie i mnie pocałował. Byłam w szoku myślałam że jesteśmy tylko przyjaciółmi a tu nagle takie coś. Może dla tego że jest w szoku albo po prostu to taki przyjacielski buziak. Nie wiem po co tyle myślę. Gdy spojrzałam się na niego oczami wpatrywał się w parkiet, po chwili usłyszałam tylko Kłosa który podszedł i powiedział do Michała obejmując mnie.
- Ty no w końcu, gratulacje. Michał muszę ci powiedzieć że masz najlepszą dziewczynę, ale spróbuj ją tylko skrzywdzić to....- nie do kończył bo mu przerwałam
- Ty się nie wtrącaj ok- powiedziałam a Karol odszedł, po chwili wiedziała o tym połowa sali
- Michał-powiedziałam a on spojrzał mi się w oczy
- No co nie mogę już dłużej udawać że nic do ciebie nie czuje. Nie chcę się tylko przyjaźnić. Proszę chociaż spróbujmy - powiedział a Kłos, który jak zwykle musiał wszystko wiedzieć i wszystkich podsłuchiwać krzykną
- Powiedz tak. Misiek jaki z ciebie romantyk nie wiedziałem- powiedział a po chwili poszedł na scenę. Michał wiedział co on kombinuje więc wymkneliśmy się na dwór. Jak dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz